czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział X - L.A - miasto aniołów, a może czegoś jeszcze...? + ważna notka ;)

22 lipca, poniedziałek

#oczami Austina#
Weekend z Ally minął szybko. Od czasu naszego pocałunku starałem się być "grzeczny".  Bardzo dziwi mnie fakt, że Cole nie dzwonił do mojej przyjaciółki. Byłem pewny, że będzie nas kontrolował. Swoją drogą nie dziwie mu się. Minęło zaledwie 12 godzin, a ja już nabroiłem. Nic nie poradzę na to, że Dawson wywołuje u mnie emocje i zachowania, których nie umiem powstrzymać. Ta dziewczyna pociąga mnie jak nikt inny, nigdy w życiu nie poznałem kogoś takiego. Brązowooka sprawia, że każda część mojego ciała pragnie jej. Przy niej nie ufam sobie. Nie jestem w stanie jej skrzywdzić i nikomu nie dam tego zrobić, ale przy niej zmieniam się w "bad boy'a" - naturalnie kiedy jesteśmy sami. Dawniej odczuwałem coś dziwnego, ale nie dopuszczałem do siebie myśli, że to może być miłość. Leżąc koło Allyson po głowie chodziło mi pytanie: "Kiedy się zakochałem?". Odpowiedź była prosta... W momencie pojawienia się brunetki w moim życiu wszystko nabrało sensu, kolory stały się wyraźniejsze, a ja stałem się innym, lepszym i szczęśliwym człowiekiem. Jak mogłem tego nie zauważyć, nie mam zielonego pojęcia. Zastanawiałem się, kiedy tak ostatecznie strzała amora we mnie trafiła. Na początku myślałem, że kiedy mogłem ją stracić, ale nie...To wszystko zaczęło się tamtego ranka... Wiele razy spałem z Ally w jednym łóżku, ale wtedy było inaczej. Pierwszy raz obudziłem się w jej objęciach... Jej głowa na moim torsie, jej zapach, ciepło i to bicie serca... Tak to wtedy... 30 czerwca, niedziela...
- Austin, która godzina? - z myśli wyrwała mnie dziewczyna. Spojrzałem na zegarek.
- 9:30
- O matko spóźnimy się! - no tak dzisiaj jedziemy do L.A
- Ty idź się zbierz, a ja jeszcze poleżę... - powiedziałem i zasnąłem. Ze snu wyrwały mnie przekleństwa z łazienki. Postanowiłem udawać, że śpię... No i to był błąd... Zrozumiałem o co chodziło dziewczynie... W pośpiechu zapomniała o ubraniach... Byłem pewien, że wyjdzie obwinięta ręcznikiem - takie sytuacje zdarzały się często więc nie robiło to na mnie wrażenia. Czy ona robi to specjalnie? Moim oczom ukazała się dziewczyna w mojej koszuli... Poczułem nagłe uderzenie gorąca... Może i jest moją przyjaciółką, no ale ja jestem chłopakiem. Facet to facet - nic na to nie poradzę. 
- Ally... błaa...gaam zaa...kryj się... - wydukałem cichutko już ledwo przytomny...
- O boże... Ty nie śpisz?! - krzyknęła speszona.
- Jak widać nie... - mówiąc to odwróciłem się. Wiedziałem, że jeszcze chwila, a nie wytrzymam...
- Austin, co jest? Przeszkadza Ci to, że pożyczyłam Twoją koszulę? A może Ci się nie podobam? - zaśmiała się. O nie... Teraz się jej zachciało droczenia. Ona dobrze wie o co chodzi... Czy ta dziewczyna musi mnie tak torturować?! Błagam, żeby nie zaczęła tej gry... Nie dam rady się kontrolować...
- Ej Moon, żyjesz? - zapytała chytrze... No to już po mnie. Zaczęła do mnie podchodzić, a moje ciśnienie skoczyło. Czułem jak obchodzi łóżko dookoła. Już po chwili leżała koło mnie. Położyła się na brzuchu i zaczęła machać nóżkami. Jedną ręką zaczęła przeczesywać moje blond włosy, a drugą przejechała po prostej linii od mojej klaty aż do mojego umięśnionego brzucha. Opanowałem się i wyjąłem poduszkę z pod głowy. Przyłożyłem ją do głowy i obróciłem się na brzuch - o wstaniu nie było mowy, jeszcze mi brakuje żeby moja przyjaciółka miała satysfakcję z tego, że mnie podnieciła. Znając życie i tak ją ma...
- Ty jesteś zła kobieta... Idź się ubierz, zaraz będą rodzice. - powiedziałem śmiejąc się. Tym razem Dawson posłuchała. Już po paru minutach wyszła gotowa. Ja też się wyszykowałem. Zjedliśmy śniadanie i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Ally poszła otworzyć, a ja kończyłem posiłek.
- Austin! Twoi rodzice wrócili! - krzyknęła brunetka. Poszedłem się z nimi przywitać. Kiedy już mniej więcej bez "pewnych" szczegółów opowiedzieliśmy im co robiliśmy przez weekend zniosłem nasze walizki i udaliśmy się na lotnisko. Półgodziny później siedzieliśmy już w samolocie.

*Los Angeles*

#oczami Ally#
Wylądowaliśmy w L.A... Te wakacje będą niezapomniane... Szliśmy dość krótko. Nagle ujrzałam prześliczny "domek plażowy".
- No i jesteśmy! - krzyknęli razem rudowłosy i blondyn.
- Too...t..utaj? - wybełkotałyśmy razem z Trish. Chłopcy pokiwali twierdząco głowami. Wnieśliśmy swoje manatki i postanowiłam iść na spacer.
- Ej, ja idę się przejść. - oznajmiłam.
- Czekaj! Idę z tobą! - zawołał Moon.
- Ja czekam na zewnątrz. - rzuciłam wychodząc. Widok był boski. Wreszcie z domu wyszedł mój blond włosy przyjaciel. Chodziliśmy tak z 40 minut. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Myślę, że on tak jak ja nie chciał poruszyć tematu pocałunku... W końcu usiedliśmy na wydmie...
- Zerwałam z Colem... - zaczęłam. Blondasek podniósł wzrok z ziemni na mnie.
- Dlaczego? Przecież jest ideałem... - mówił zdziwiony chłopak.
- Nie szukam ideału... - powiedziałam.
- A kogo? - zapytał zaciekawiony.
- Tego jedynego... - uśmiechnęłam się słodko...
- Czyli? - tego pytania nie rozumiałam. Miałam ochotę krzyknąć: "Ciebie baranie!", ale tego nie zrobiłam...
- Wracajmy już... - odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domku. Już po chwili Austin stał przy mnie. Był blisko mnie, za blisko. Nasze ciała ocierały się... Moon miał mnie złapać za rękę, ale w mojej głowie pojawił się szatański plan... Podbiegłam do wody i ochlapałam brązowookiego.
- O nie! To już drugi raz dzisiaj mnie prowokujesz! - krzyknął, a ja zaczęłam uciekać i piszczeć jak szalona. Po chwili blondyn miał mnie w swoich silnych ramionach...
- I co ja mam z Tobą zrobić? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Nic...? - spytałam uśmiechnięta. Nie poskutkowało. Byłam cała mokra. Chłopak podał mi dłoń i pomógł mi wstać. Ruszyliśmy do domku. Weszliśmy cali mokrzy i roześmiani. Poszłam do swojego pokoju... Umyłam się w prywatnej łazience i przebrałam się w koszulę nocną. Położyłam się na łóżku i patrząc na fale zasnęłam...

*******************
No hej ;) Niestety wyjeżdżam i wracam dopiero 10 sierpnia... Jest szansa, że będę miała wi-fi, wtedy rozdziały się pojawią. Jeśli nie, to nic nowego tu nie będzie. Drugą wiadomością jest to, że założyłyśmy z Tyśką bloga ;) Tu macie linka :http://just-friends-or-something-more-auslly.blogspot.com/. Do napisania! 

                                                                              Bella ;)

5 komentarzy:

  1. Rozdział Jest Zajebisty! ;*
    Obyś żebyś miała to wi-fi!
    Czekam na Next. < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah ale śmiałam z tej sceny jak Ally robiła na złość Austinowi (wtedy jak była w koszuli) xd mega mega mega! Bardzo prosze o więcej takich scen :D a blog jest bisty:) wczoraj wieczorem go znalazłam i nie spałam do 1.00 :D szkoda że wyjeżdżasz i miejmy nadzieję że będzie WiFi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś świetna w pisaniu tego bloga ,a ten rozdział rządzi jesteś moim numer 1!.

    Natia:^

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdzial <3
    Czekam na next
    Mam nadzieje, że bedziesz tam miala wi-fi

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, zostałaś nominowana do Liebster blog, więcej info znajdziesz tutaj: http://forever-together-auslly.blogspot.com/2013/08/wiem-wiem.html Gratuluję! <3

    OdpowiedzUsuń