piątek, 12 lipca 2013

Rozdział V - Disa ( Dez + Lisa)

2 lipca, wtorek

#oczami Austina#
- Austin, Dez! Wstawajcie, już dochodzi 9! - głos mojej mamy wyrwał mnie ze snu.
- Dobrze, już wstajemy! - krzyknąłem. Obudziłem Deza i poszliśmy się ubrać. Ja włożyłem mój ulubiony zestaw, a mój rudy przyjaciel ubrał swój "najlepszy" zastawik xd Za to właśnie go uwielbiam. Jest jak zastrzyk dobrego humoru. Gotowi zeszliśmy do kuchni. Mama podała nam kanapki i herbatę, po czym oznajmiła, że idą z tatą do naszego sklepu i wrócą późno. Zjadłem swoją porcję i zadzwoniłem do Ally:
- Halo? - usłyszałem jej zaspany głos.
- Hej mała. Zadzwoń po Trish i przyjdźcie do mnie jak najszybciej. - powiedziałem.
- Austin! Musisz tak wcześnie!? Patricia jest u mnie. Daj nam pół godziny. - rzuciła brunetka i rozłączyła się. Wróciłem do Deza, który kończył posiłek.
- No stary, dziewczyny w "drodze". - poinformowałem rudzielca, ale on jakby nie kontaktował. Zastanawiałem się długo o co chodzi. Słowa przyjaciela oświeciły mnie:
- Lisa... Czy to nie najpiękniejsze imię na świecie? - spytał. Nie byłem przekonany, czy pata mnie, czy siebie.
- Ej! Dezmondzie... Ty się zakochałeś! - krzyknąłem wesoło.
- Nie będę zaprzeczał... - odparł niebieskooki.
- Dlaczego do niej nie zadzwonisz, napiszesz, czy coś? - to pytanie cisnęło mi się na usta.
- Bo mam plan. - i tu zrobił tak zwane "brewki".
- Zaproszę ją na romantyczny piknik... Mam prośbę do Ciebie i Ally. Moglibyście napisać piosenkę o moich uczuciach? Później mógłbyś ją nam zaśpiewać... - Dez spojrzał na mnie błagalnie.
- Ze mną nie ma problemu. - zgodziłem się. - jeszcze pogadaj z Allyson.
- Aww... - usłyszałem damskie głosy.
- Pewnie, że w to wchodzę! - krzyknęła podekscytowana Dawson.
- Ja też się mogę przydać. Załatwię najlepsze miejsce na randkę. - zaoferowała Trish.
- Dziękuję Wam! - mówiąc to Dez przytulił każdego z nas.
- Okej. To po co chcieliście żebyśmy przyszły? - zapytała Patricia.
- Mamy dwie sprawy. - powiedział Dezmond.
- Urodziny twojego taty to pierwsza. - zwróciłem się do brunetki.
- Nie rozumiemy. - jak zwykle dziewczyny nie ogarniały.
- Robimy imprezę. To ma być niespodzianka. - odezwał się rudzielec.
- Aaa... Wtajemniczyliście już wszystkich, prawda? - spytała De La Rosa.
- Właściwie to tak. Czekamy tylko na zgodę Ally. Mamy już wszystko gotowe. - odparłem. Allyson podeszła i przytuliła mnie w formie podziękowania.
- Dziękuje. - wyszeptała.
- Zostaje jeszcze druga sprawa. - przypomniał Dez.
- No tak. Co powiecie na wspólny wyjazd na wakacje do domku letniskowego w L.A?
Zamiast odpowiedzi usłyszałem pisk przyjaciółek. Ich miny były bezcenne. Posiedzieliśmy jeszcze godzinę. O koło 11:30 rozdzieliliśmy się, zaczęliśmy operację pt.: " Fall in love - Disa". Mój rudy przyjaciel poszedł zaprosić Lisę na randkę. Trish zajęła się jej (randki) organizacją, a ja wraz z Ally udaliśmy się do Sonic Boom'a. Szybko obsłużyliśmy klientów i udaliśmy się do pokoiku na pierwszym piętrze.
- Austin...- zaczęła Allyson.
- Tak wiem jest przystojny, a jaki z charakteru? Jak ma na imię? Kiedy go poznam? - zadałem serię pytań. Brunetka patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Ale skąd Ty... - znowu jej przerwałem.
- Byliśmy z Dezem na siłowni w galerii i jak przechodziliśmy to Was widzieliśmy. - wyjaśniłem.
- Cole Born. Jest kuzynem Patrici. Jaki jest? Idealny... Myślę, że poznasz go na urodzinach taty. Jutro idę z nim na pierwszą randkę. - pochwaliła się Dawson. Byłem z niej dumny.
- Brawo mała! - przytuliłem ją. - To co piszemy? - zapytałem.
- No pewnie! - odpowiedziała brunetka. Po godzinie mieliśmy gotową piosenkę.
- Dobra robota! - przybiłem "piątkę" Ally. Chwilę później do pokoju wparował Dezmond.
- Zgodziła się! - krzyknął uradowany.
- Gratulujemy! - powiedziałem. Tak szybko jak się pojawił, tak też zniknął.
- Allyson, denerwujesz się przed randką? - znów zszedłem na temat Cola, sam nie wiem czemu.
- Strasznie. Mam do Ciebie prośbę... Randkę mam o godzinie 18:30... - tu jej przerwałem.
- Ile wcześniej mam być? - po jej minie widziałem, że znowu trafiłem.
- Jakbyś mógł to przyjdź już rano. - stwierdziła.
- Aż tyle przed? No skoro mnie potrzebujesz to okej. - uśmiechnąłem się do niej i rzuciłem wychodząc:
- To do jutra maleńka.
- Do jutra "duży". - zaśmiała się Ally.

#oczami Ally#
Pisząc tą piosenkę czułam się dziwnie. Austin to na prawdę dobry przyjaciel. Jestem mu wdzięczna za to, że jest zawsze kiedy go potrzebuję. Gdy wyjedziemy do L.A zrobię mu niespodziankę. Zeszłam na dół, obsłużyłam jeszcze kilku klientów i zamknęłam sklep. Udałam się do domu i resztę dnia spędziłam na oglądaniu telewizji.

#oczami Deza#
"Już czas" - pomyślałem. Ubrałem się i ruszyłem pod dom Lisy. Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi moja wybranka. Wyglądała pięknie.
- Wow! Wyglądasz zjawiskowo. - powiedziałem.
- Ty również. - zaśmiała się blondynka. - To dokąd idziemy? - spytała.
- Niespodzianka. - wyszeptałem. Kiedy dochodziliśmy zastawiłem dziewczynie oczy, aby nic nie widziała.
Trish się postarała. Było mega romantycznie i magicznie. To miejsce zachwyciło Lisę. Skąd to wiem? Jak niby nigdy nic rzuciła się na mnie. Usiedliśmy. Porozmawialiśmy trochę, pośmialiśmy się. Ściemniło się. Przyszedł czas na atrakcję główną. Zza krzaków wyskoczył Austin z gitarą. Zaczął grać naszą piosenkę. Blond piękność się tego nie spodziewała. Poprosiłem ją do tańca. Tańczyliśmy, a ja czułem się jak w niebie. Miłość... Najpiękniejsza i najlepsza rzecz na świecie. Nadszedł czas wracać. Kiedy byliśmy pod domem dziewczyny. Pocałowałem ją lekko w policzek. Zarumieniła się i podziękowała za wspaniale spędzony czas. Wróciłem do domu i na konferencji gg opowiedziałem przyjaciołom całe spotkanie. Po udanym dniu zasnąłem raz - dwa.
***************************

No witam :) Rozdział dedykuję moim najką, które w tym rozdziale wyczują nutkę mnie ;) No i oczywiście kilka rzeczy z naszego/mojego życia ;) Dziękuje za komentarze, ale przede wszystkim za czytanie :)                                    
                                                                                                  Pozdrawiam, Bella ;)

4 komentarze: