3 lipca, środa
#oczami Trish#
Obudziłam się dzisiaj o 12:00. To i tak jak na mnie wczesna pora. Wstałam i zorientowałam się, że dzisiaj Ally ma randkę z Colem. Zdziwiło mnie, że nie poprosiła bym przyszła jej pomóc. Myślałam, że będzie się stresować. To już nie pierwszy raz następuje taka sytuacja. Coś jest nie tak. Rok temu zdechł jej chomik, którego kochała. Co wydało mi się dziwne? Otóż nie zadzwoniła do mnie z płaczem, zniknęła na cały dzień. "Przypadkiem" tamtego dnia, ani ja, ani Dez nie widzieliśmy Austina. To jasne! Allyson spędziła ten dzień z Moon'em... Pewnie tak samo będzie dzisiaj. Najlepsze jest to, że nie mam jej za złe, że w tych ważnych dla niej dniach towarzyszy jej blondyn, a nie ja. Szczerze mówiąc wspaniała byłaby z nich para... Oni oczywiście są "tylko przyjaciółmi", ale ja wiem, że któregoś dnia uświadomią sobie, że się kochają... Jeśli nie to ja im to powiem...xd Jak na razie Dawson lubi Born'a. Mam nadzieje, że nie wyniknie z tego coś poważnego. Właściwie zależy mi na jej szczęściu i będę ją wspierać w każdych wyborach. Swoją drogą, ale było by fajnie jakby nasz blondasek był zazdrosny...uhuhu...xd
#oczami Ally#
- Ally... - usłyszałam jakiś głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Moon'a. Kucał przy moim łóżku i ciepło się uśmiechał. Tak to jego słodki głosik mnie obudził...
- Austin... Co Ty tu robisz? Która jest godzina? - zapytałam.
- Twój tata mnie wpuścił, a sam poszedł do sklepu, aha i dał Ci wolne. Jest godzina 11. - odpowiedział brązowooki.
- Okej. Idę się ubrać, a ty jak chcesz idź sobie włącz telewizor, ok? - rzuciłam wchodząc do łazienki. Zeszłam ubrana do kuchni, na stole leżał talerz kanapek z serem. "No tak, blondasek zgłodniał" - pomyślałam. Zjedliśmy śniadanko i poszliśmy obejrzeć "Szkołę Uczuć". Oboje się popłakaliśmy, tylko przy mnie Austiś nie bał się płakać. Tak zleciał nam ranek. Austin niesamowicie mnie uspakaja. W ogóle się nie denerwowałam. Wybiła godzina 13:30. " Czas na obiad" - przeszło mi przez myśl. Postanowiliśmy zrobić pizzę. Oczywiście nie obyło się bez bitwy na mąkę. Zjedliśmy posiłek.
- No dobra. Czas się zbierać. - powiedziałam.
- To może ja już pójdę. - stwierdził blondyn.
- Nie! Przy Tobie jestem spokojniejsza, a po za tym pomożesz mi. - spojrzałam na niego błagalnie.
- No okej. - zgodził się. Wybraliśmy czerwoną sukienkę, czarne szpilki na platformach oraz kopertówkę tego samego koloru. Włosy rozpuściłam i ułożyłam w "spadające loki". Poszłam się przebrać.
- Austin! - zawołałam.
- Tak? - odezwał się chłopak.
- Mam do Ciebie taką nietypową prośbę... Czy możesz zapiąć mi sukienkę? - blondasek zaczerwienił się na widok moich nagich pleców, ale spełnił moją prośbę. Udał się do mojego pokoju i czekał, aż wyjdę. Zrobiłam makijaż, dobrałam dodatki i wyszłam z łazienki.
- Jejku! Wyglądasz... ślicznie! Twój styl mówi: "Jestem kobietą romantyczną".
Taki look do Ciebie pasuje. - brązowooki podszedł i mnie przytulił.
- Dziękuję. Zostało jeszcze pół godziny. Poczekasz ze mną? - spytałam.
- No jasne! Dla Ciebie wszystko. Księżniczko... - powiedział blondyn, a na jego obliczu dostrzegłam tajemniczy uśmiech. To 30 minut zleciało naprawdę szybko. Za szybko. Pożegnałam się z Austinem i czekałam na Born'a. Chwilę później pojawił się.
- Witam moją damę. - przywitał się.
- No hej! To gdzie mnie zabierasz? - zapytałam zaciekawiona. Bałam się, żeby nie było to coś typu kręgle - nie byłam odpowiednio ubrana.
- Niespodzianka. Ale nie martw się, Twój strój nie będzie przeszkadzał. Wyglądasz świetnie. - uspokoił mnie. Swoją drogą... Czy On czyta mi w myślach? Przecież przed chwilą właśnie o tym pomyślałam, a On rozwiał moje wątpliwości jakby wiedział, co siedzi w mojej głowie.
- To co? Idziemy? - zadając to pytanie zamknęłam drzwi. Szliśmy przez park, aż nagle spośród drzew wyłoniło się ogromne jezioro. Cole pomógł mi wsiąść na łódkę. Wokół jeziora rosły krzewy z pięknymi różowymi kwiatami. Wtedy przypadkiem dostrzegłam pomost, na którym rozłożony był koc. Droga do niego usłana była płatkami róż. Żeby tego było mało, nutki romantyzmu dodały świeczki, z których unosiła się niesamowita woń kwiatów. Usiedliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Ni stąd, ni zowąd zaczęła lecieć boska piosenka. Born poprosił mnie do tańca i już po chwili kołysaliśmy się w rytm muzyki. Czułam się niesamowicie. Powoli zakochiwałam się w brunecie. Niestety czegoś mi brakowało... Nie umiem tego opisać, może to "coś" przyjdzie z czasem? Zapadł całkowity zmrok. Musieliśmy wracać. Cole odprowadził mnie do domu. Podziękował za wspaniałą randkę i delikatnie musnął ustami moją dłoń. Pożegnałam chłopaka i wbiegłam na górę do swojego pokoju, założyłam luźne ubranie i zmyłam makijaż. Zebrałam włosy w kucyka. Naturalnie pobiegłam do Austina.
#oczami Austina#
Siedziałem sam w domu i oglądałem "Na zawsze Twój". Po domu rozbiegł się dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem "moją" Ally. Powiedziałem moją? Dlaczego? Bo tylko przy mnie chodziła tak ubrana.
- Siema blondasku. Mogę wejść? - spytała uśmiechnięta.
- Po co pytasz, skoro wiesz? - zaśmiałem się i wpuściłem ją. Usiedliśmy na kanapie i Ally zaczęła opowiadać o randce z Colem.
- No widzisz jaki On jest cudowny - zakończyła swą opowieść pytaniem.
- No widzę... - odparłem ze sztucznym uśmiechem.Włączyłem jakiś przypadkowy horror. Brunetka strasznie się bała, więc przytulała się do mnie. Jak zwykle zasnęła. No i znowu nie mogłem się ruszyć, ale nie przeszkadzało mi to, bo z taką dziewczyną na ramieniu mógłbym tkwić w bezruchu przez całą wieczność. kiedy Ally opowiadała o swoim "idealnym" Born'ie czułem się dziwnie i pomyślałem przez chwilę, że to ja mógłbym być na jego miejscu. Czy to zazdrość? Nie, chyba tylko odbija mi po romansidłach. No dobra, może byłem zazdrosny, ale tylko troszkę. No... może bardziej niż troszkę. Rozmyślając tak i ja odpłynąłem do Krainy Morfeusza. Nie spałem długo, około pół godziny później usłyszałem głosy rodziców: "Mimi, zobacz!" - krzyknął tata. "Cicho, bo ich obudzisz" - mówiła mama. Postanowiłem udawać, że nadal śpię, ale skrycie marzyłem o tym, żeby wziąć Ally na ręce i przenieść w miejsce, gdzie zostalibyśmy sami. "No popatrz na nich. Tak słodko razem wyglądają" -Ciągnęła dalej moja rodzicielka. "Oj tak" - zgodził się tato. "Lubię tą Dawson. To dobra dziewczyna. Mogłaby być moją synową" - i tyle zdołałem usłyszeć, ponieważ rodzice przeszli do innego pokoju. Zastanawiały mnie ich słowa i w myślach przewijały mi się obrazy z przyszłości. Spojrzałem na Allyson. Spała jak zabita, trochę drżała z zimna, więc okryłem ją, a właściwie nas kocem. Wysłałem jeszcze smsa do jej taty, że brunetka została u mnie. Zapach Jej włosów sprawił, że powoli zacząłem zasypiać. Pachniały brzoskwiniami. W śnie zadawałem sobie jedno pytanie, które mnie męczyło... Czy to możliwe, że zakochałem się w mojej najlepszej przyjaciółce? Czy to tylko strach przed utratą jej...
**************
No hej ;) Mam nadzieje, że rozdział Wam się podoba... Specjalny dedyk dla Ally - wiernej fanki z mojego drugiego bloga ;) Chciałam jeszcze podziękować mojemu tacie i siostrze, że pomoc przy pisaniu xd
Bella:)
Rozdział jest Zajebisty. :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem masz talent. ;*
Czeeekam na Neexta. < 3
<3 <3 Cudowny, cudowny i jeszcze raz cudowny <3 <3
OdpowiedzUsuńProsze dodaj next jak najszybciej
Twoje rozdzialy sa mega <3
Jak zawsze, z niecierpliwoscia czekam na kolejny
Po prostu super, nie moge tego określić:D czekam z niecierpliwością na nexxxt<3
OdpowiedzUsuńRozdział jest epicki. Mam pytanie, możesz wstawić dzisiaj nowy rozdział, bo pewnie jak wszyscy nie mogę się doczekać tego co będzie dalej?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale sytuacja nie pozwala mi na to. Jestem zmuszona dodawać co 2 dni :(
UsuńOk, spoko
Usuń