niedziela, 29 września 2013

XV - I sprawa się rypła...


- Ally... Poczekaj... Co byś zrobiła gdybym, porwał Cię gdzieś dzisiaj i spędzilibyśmy ten dzień tylko we dwójkę? - spytał Austin, a ja się trochę zdziwiłam.
- Kuszące, ale myślałam, że Dez i Trish nam potowarzyszą i się trochę zabawimy... W końcu osiemnaste urodziny ma się tylko raz. - odpowiedziałam jeszcze lekko dysząc.
- Masz rację, to dobranoc. - blondasek pocałował mnie w czoło i przytulił mnie od tyłu. Tak o to odpłynęłam w krainę snu.

*następny dzień*
- Ally, słonko... Obudź się... - usłyszałam delikatny, ale jakże melodyjny głos pewnego przystojniaka.
- Która godzina? - zapytałam i otworzyłam oczy.
- 11... - odpowiedział spokojnie, a ja zerwałam się na równe nogi. Chłopak prawie niezauważalnie zarumienił się.
- O co chodzi? - zapytałam jak głupia blondynka.
- Nie żeby mi nie pasowało, ale może byś się zakryła? - no tak... Kompletnie zapomniałam, że jestem naga. Wbiegłam do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności. Ubrałam się i zbiegłam do kuchni.
- Witaj Allyson. - uśmiechem przywitał mnie Pan Moon.
- Dzień dobry Panu. - odwzajemniłam jego gest.
- Cześć Alluś. - przypomniała o sobie Mimi, która jak zwykle robiła kawę.
- Dzień dobry. Pomóc Pa... - zatrzymałam się bo kobieta spojrzała na mnie gniewnie - ...Ci mamo?
- Jeśli możesz skarbie. - uradowała się blondynka.
- Ej, nie fair. To mów do mnie tato... - oburzył się Mike.
- Dobrze. - zaśmiałam się. Dyskretnie spojrzałam na mamę mojego chłopaka, a ta wskazała mi mikser. Od razy wpadłam na to, że na śniadanie robimy naleśniki. Zabrałam się za ubijanie ciasta.
- Dzieńdoberek rodzinko. - no kuchni wparował rozpromieniony blondasek. Jego rodzice popatrzyli po sobie porozumiewawczo, co nie uszło mojej uwadze. Rodzicielka mojego przystojniaka wyszczerzyła się do mnie i mrugnęła. Ja nieco speszona wzięłam się za smażenie naleśników. Kiedy były już gotowe Mimi podawała mi talerze.
- Austin, pięć dla Ciebie. - podałam talerz chłopakowi i pocałowałam go w policzek. - Tato, a ile Ty chcesz? - spytałam, a mój blondasek zakrztusił się. Co spowodowało wybuch śmiechu u całej naszej trójki.
- Trzy poproszę. - wedle prośby podałam piwnookiemu śniadanie. Ja z Mimi zjadłyśmy po dwa. Po śniadaniu ja i Austin udaliśmy się do Deza i Trish, w celu ustalenia co robimy wieczorem. Moon już dużo wcześniej zapowiedział nam, że nie chce imprezy niespodzianki.
- No hej. - Patricia przywitała mnie buziakiem w policzek, a Dez mocnym uściskiem.
- Musimy Wam coś powiedzieć... - zaczął rudzielec.
- Niech zgadnę... Jesteście razem? - zapytał Austy.
- CO? Nie. - speszyła się De La Rosa. Spojrzałam porozumiewawczo na mojego chłopaka i pociągnęłam przyjaciółkę do przodu.
- Chcieliśmy Wam powiedzieć, że mamy problem co do dzisiaj - musimy wziąć ze sobą moją kuzynkę... - speszyła się hiszpanka.
- Eh, kochacie się... Sami sobie utrudniacie sprawę... - nie wytrzymałam.
- Skądś to kojarzę... - dogryzła mi dziewczyna - no ale nie o tym... Cała promieniejesz, już nie mówiąc o tym jełopie z tyłu. - szturchnęła mnie w bok.
- Ej... No wiesz... - zawstydziłam się.
- Ja cię kręcę... Jak było? - wybuchła Trish.
- Cicho! - uciszyłam ją - No bosko, no. - zarumieniłam się.
- Opowiadaj! - nie dała za wygraną. Opowiedziałam jej wszystko, pomijając kilka szczegółów.
- Jeny... Ty to masz szczęście...Al... - reszty już nie słuchałam bo zobaczyłam coś co mnie zaniepokoiło. Mianowicie mój chłopak stał z telefonem i rozmawiał z kimś. Najpierw się cieszył, ale później z każdą sekundą robił się coraz smutniejszy.
- Ally... Ally... ALLY! - wołała mnie Patricia. W końcu spojrzała w tą samą stronę co ja. I powiedziała:
- To na pewno nic. - wyczułam w jej głosie, że coś ukrywa...

*Miesiąc później*

Dzisiaj mijają dwa miesiące odkąd ja i Moon jesteśmy razem. Czuję, że ten dzień na zawsze wpisze się do mojej pamięci. Jest tylko jedna rzecz, która mnie martwi... Od osiemnastki Austina, czuję, że coś jest nie tak. Cała moja paczka, mój tata, i rodzice blondyna coś przede mną ukrywają... Jest godzina 13:30, a ja od wczorajszego południa nie mogę dodzwonić się do mojego chłopaka. Zaczynam się martwić. Jeszcze nigdy się to nie zdarzyło. Trish i Dez nic nie chcą mi powiedzieć, jakby bali się mojej reakcji. Właśnie jestem w drodze do posiadłości Moon'ów. Będąc coraz bliżej, towarzyszyły mi coraz większe obawy. W końcu doszłam. Zapukałam. Otworzyła mi Mimi. Bez słowa przytuliła mnie i rozpłakała się widząc strach w mich oczach.
- Proszę. - powiedziała i dała mi kluczyk z dziurką w kształcie serca. Spojrzałam na nią pytająco. - W pokoju Austiego jest półka zamykana na kluczyk, znajdziesz w niej list adresowany do Ciebie. Przeczytaj go proszę. - posłusznie wykonałam polecenia. Drżącymi rękoma otworzyłam drzwi i podeszłam do biurka. Otworzyłam ową szufladę i wyjęłam list. W liście była płyta, włożyłam ją do odtwarzacza i usłyszałam : piosenkę. Wzięłam list, a w nim był tekst:
Wieczna miłość 

Serca zbłądziły, 
z podniesioną głową, kiedy odchodziły. 
Odszedłem, właśnie wtedy, 
kiedy potrzebowałaś mnie tak bardzo. 
Nie będziesz żałowała 
Wrócę błagając Ciebie. 
Nie zapomnij, 
Powitaj miłość, którą raz znaliśmy 
Tak... 

Otwórz oczy 
Wtedy uświadomisz sobie, 
Że stoję tutaj z moją 
Wieczną miłością. 

Potrzebuj Ciebie przy moim boku 
Chodź i bądź moją narzeczoną 
Nigdy się Ciebie nie wyprę 
Wiecznej miłości 

Od samego początku 
Otwórz twoje serce 
Poczuj miłość którą masz 
Wieczną miłość 

Ta miłość będzie trwała wiecznie 
Ta miłość będzie trwała wiecznie 

Serca zbłądziły, 
z podniesioną głową, kiedy odchodziły. 
Odszedłem właśnie wtedy, 
kiedy potrzebowałaś mnie tak bardzo. 
Nie będziesz żałowała 
Wrócę błagając ciebie 
Nie zapomnij, 
Powitaj miłość, którą raz znaliśmy 
Tak... 

Kiedy płynie rzeka miłości
Nikt tak na prawdę nie zna jej 
Dopóki nie znajdzie się ktoś, kto pokaże 
Drogę do wiecznej miłości 

Jak słońce świeci 
Bez końca świeci 
Ty zawsze będziesz moja 
Wieczna miłości 

Jeśli nawet jakaś miłość się popsuła 
Nasza nadal będzie silna 
Będziemy mieć nasza własną 
Wieczną miłość 

Ta miłość będzie wieczna 
Ta miłość będzie wieczna 

Otwórz oczy 
Wtedy uświadomisz sobie, 
Że stoję tutaj z moją 
Wieczną miłością 

Potrzebuj Ciebie przy moim boku 
Przyjdź i bądź moją dumą 
Nigdy się Ciebie nie wyprę 
Wiecznej miłości 

Od samego początku 
Otwórz Swoje serce 
Czuj miłość którą masz 
Wieczną miłość ! 
Wieczną miłość...

Ally... Chcę abyś wiedziała, że Cię kocham i nigdy nie przestanę. Nie pożegnałem się, bo wiedziałem, że to będzie bolesne dla nas obojga - nie chciałem widzieć Twoich łez... Jestem w Los Angeles - Jimmy załatwił mi tu dom i to tutaj nagram swoją kolejną płytę, pewne jest, że będę mieszkał tu przez miesiąc, dalej jeszcze nie wiem - muszę podjąć decyzje - zostać w L.A i rozwijać karierę, czy wrócić do domu i ją olać. Nie jest mi łatwo i mam nadzieję, że zrozumiesz... I wybaczysz... A teraz będzie lepiej, gdy o mnie zapomnisz. Przepraszam Cię...
                                                                                                         Twój Austin

Rzuciłam kartkę i wybuchłam głośnym płaczem... Nic nie mówiąc zbiegłam na dół z zamiarem zrobienia czegoś czego będę żałować...

sobota, 28 września 2013

LIEBSTER BLOG AWARDS

Zostałam nominowana do Liebster Blog przez AUSLLY i KAROLĘ. Bardzo Wam kochane dziękuje :*

Pytania od Karoli:

1.Twój ulubiony zespół? 
R5 One Direction
2.Co jest dla ciebie najważniejsze?
Rodzina i przyjaciele 
 3.Dlaczego założyłaś/eś swojego bloga?
Uwielbiam pisać
 4.Opisz siebie w 3 słowach?
Zwariowana, pozytywnie nastawiona, romantyczka
 5.Twoja ulubiona piosenka?
Falling for you -R5 Taken - 1D
6.Kto ciebie najbardziej uszczęśliwia?
Przyjaciółka 
7.Twoje hobby?
Muzyka <3
8.Ulubiony kolor? 
Zielony
9.Ulubiony film? 
"Pożyczony narzeczony" 
10.Co robisz w wolnym czasie?
Wygłupiam się z przyjaciółką 
11.Co cię motywuje do pisania?
Czytający i komentujący ;)

Pytania od Auslly:

1.Za co lubisz Rossa lub Laurę?
Kocham ich za osobowość ;)
2. Dlaczego zaczęłaś/eś pisać bloga?
Daje ujście temu co dzieje się w mojej głowie ;)
3. Co cię motywuje?
Czytający i komentujący ;)
4. Twoje motto?
"Żyj tak, jakby jutra miało nie być."
5. Jaką porę roku lubisz?
Wiosnę
6. Jaką gwiazdę oprócz RL i LM lubisz?
Harry Styles, Niall Horan, Liam Payne, Louis, Tomlinson, Zayn Malik
7. Ile masz lat?
14 
8. Co najbardziej lubisz w swoim blogu?
To, że opiera się na moich przeżyciach i pragnieniach, jest przepełniony moimi uczuciami
9. Czy masz jakąś ulubioną piosenkę R5?
Fallin for you 
10. Jaki masz model telefonu?
Samsung Galaxy Mini 2 
11. Czy ktoś pomaga ci w prowadzeniu bloga?
Nie, jest to tylko moja praca

Nominacje :











10 pytań ode mnie: 
1. Ile masz lat?
2. Co myślisz o bitwie pomiędzy fandomami?
3. Ulubiona piosenka?
4. Ulubiony film?
5. Cola czy pepsi?
6. Raia czy Raura?
7. Ulubiona dyscyplina sportowa?
8. Ulubiony przedmiot?
9. Co Cię inspiruje?
10. Miłość czy przyjaźń?

niedziela, 22 września 2013

XIV - Czasami los wystawia nas na próbę...

29 lipca, poniedziałek   <czytaj na swoją odpowiedzialność>

Do pokoju weszła Mimi...
- Austin śpi... O matko... Przepraszam... - powiedziała nieco zawstydzona mama blondyna. Chłopak w pośpiechu zapiął moją sukienkę i ze mnie wstał.
- Mamo... Puka się. - wydukał cały czerwony. Zerknęłam ukradkiem na kobietę, która nie wiedziała za bardzo co robić. Nasze spojrzenia się spotkały i w momencie wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem. Moon obdarzył mnie przepraszającym uśmiechem, a już po chwili sam zaczął się śmiać.
- To może ja Was zostawię, a i Ally... Ślicznie wyglądasz. - moja "teściowa" opanowała się i wyszła.
- Chyba nie jest nam pisane... - zaśmiałam się.
- Który to już raz? Ale teraz nie wejdzie tu już nikt... - mówiąc to zbliżył się do mnie.
- O nie, nie. Teraz będziemy grzeczni. Daj mi jakąś piżamkę i idziemy spać. - wyszeptałam i szybko musnęłam jego usta.
- Eh... Dobrze. Jeszcze ślubu nie było, a ta już mnie ustawia. - drugą część zdania powiedział nieco ciszej.
- Słyszałam! - krzyknęłam wychodząc z pokoju.
- Też Cię kocham. - usłyszałam. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w moją dzisiejszą "piżamę" - składała się ona z dość "wyzywającej" bielizny i koszulki mojego chłopaka. Sięgała mi do połowy uda. Swoją drogą czy on sobie ze mnie żarty robi... Jakby nie miał innej koszulki... Kiedy byłam już gotowa do spania, pognałam jeszcze do kuchni aby napić się wody. Jak na złość zastałam tam mamę blondyna.
- Przepraszam Ally... - powiedziała kobieta zauważając moją obecność.
- Nie ma pani za co... To ja przepraszam. - zawstydziłam się.
- A Ty niby za co? Jesteście dorośli. Macie prawo robić co chcecie... A po za tym... - zacięła się.
- A po za tym, co? - dopytywałam.
- Ufam mojemu synowi, wiem, że jesteście odpowiedzialni... No i nawet się ucieszyłam. - kobieta lekko się zmieszała, a ja doznałam szoku.
- Nie rozumiem... - wyznałam zgodnie z prawdą.
- Jesteś naszą wymarzoną synową, cieszę się, że nakryłam mojego jedynego syneczka - zaśmiałyśmy się obie - z Tobą, a nie na przykład z tą, jak jej tam było Cassidy.
- Miło mi. Ale żeby była jasność... Do niczego po między nami nie doszło. - sprostowałam.
- Dziecko nie tłumacz mi się... Ale patrząc na Ciebie muszę stwierdzić, że Austy jest przebiegły i w niedalekiej przyszłości do czegoś między wami dojdzie. - mówiła uradowana kobieta. Dziwiło mnie jej zachowanie, ale okej.
- Jest pani wielka. - przytuliłam zdezorientowaną Mimi.
- Oj Ally... Jesteśmy rodziną, to tylko parę lat i będziemy formalnie. Mów do mnie mamo. - zaskoczyła mnie jej propozycja, no i fajnie wiedzieć, że nasi rodzice już planują nam ślub...
- Dobrze... Mamo. - dziwnie czułam się to mówiąc, no ale cóż. Uwielbiam tą kobietę i nie chciałabym aby się obraziła.
- Może idź już do niego bo się nie doczeka. - zaśmiała się blondynka.
- Dobranoc. - pożegnałam się.
- Dobranoc. - odpowiedziała i puściła mi oczko. Wbiegłam po schodach i weszłam do pokoju mojego blondaska.
- Nareszcie... Coś ty tyle czasu robiła? - zapytał.
- Wiesz... Twoja mama to gaduła... - myślałam, że padnę ze śmiechu jak zobaczyłam jego minę.
- Co? Dobra nie wnikam... - poklepał miejsce obok siebie. Weszłam na łóżko i położyłam się od ściany. Odwróciłam się tyłem do brązowookiego. Ten objął mnie ręką i położył głowę na moim ramieniu. Ja natomiast chwyciłam jego dłoń.
- Wiesz, że bez makijażu, taka naturalna jesteś jeszcze piękniejsza... - skomplementował mnie i zaczął delikatnie gładzić moje udo.
- A wiesz, że jesteś słodki? - odpowiedziałam odwracając się do niego przodem.
- Wiem... - pocałował mnie delikatnie w usta. Ja natomiast położyłam ostrożnie rękę na jego polik.
- Nasi rodzice planują nam ślub... - zaśmiałam się, kiedy chłopak oderwał się ode mnie.
- Serio? - zapytał rozbawiony.
- Mój tata mówi do mnie Pani Moon. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale to pięknie brzmi. Austin i Ally Moon. - rozmarzył się chłopak.
- A ja nie wiem czy będę chciała za Ciebie wyjść... - zaczęłam się z nim droczyć.
- Będziesz, będziesz... - zapewniał.
- Tak? - zapytałam.
- Mam Ci to udowodnić? - obdarzył mnie chytrym uśmiechem.
- Yhym. - zaryzykowałam. Blondyn podniósł się i pochylił nade mną. Najpierw wpił mi się namiętnie w usta, potem delikatnie głaskał odkryte części mojego ciała zastawiając na nich pocałunki. Za każdym razem czuła mrowienie. Chwycił mnie obiema rękami w tali i muskał mój obojczyk. Z czasem powoli położył się na mnie, co raz mocniej napierając na mnie, co było nawet przyjemne. Z czasem całkowicie zgraliśmy się i już po chwili to blondyn leżał na plecach. Usiadłam na nim okrakiem pochylając się nad klatką piersiową. Chłopaka przeszły ciarki i zaczął się cicho śmiać. Popatrzyłam na niego pytająco. Ten nic nie mówiąc odgarnął ręką moje włosy za ucho. W momencie zrozumiałam, że musiały go smyrać. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam mu w oczy. Zatonęłam. Po trzech minutach ogarnęłam się i musnęłam klatę brązowookiego. Zdziwił mnie bardzo jego stres, który z łatwością dało się wyczuć. Zaprzestałam wykonywanej czynności i lewą ręką chwyciłam dłoń Austina, a prawą zaczęłam wybijać rytm bicia mojego serca. Zdezorientowany Moon spojrzał na mnie niepewnie.
- Tak bije moje serce, a bije tylko dla Ciebie. Uspokój się, wszystko jest w porządku, robię to co chcę. Nie skrzywdzisz mnie. - wyszeptałam do jego ucha, on uśmiechnął się tak słodko, że aż zaparło mi dech w piersiach. W bardzo subtelny sposób obrócił się, sprawiając, że to ja byłam na dole. Powolnym ruchem zaczął zdejmować ze mnie koszulkę, pozostawiając na mnie tylko dolną partię bielizny. Czułym ruchem dłoni przejechał od mojej pachy w dół, przez co moje ciało pokryła gęsia skórka. Jego usta pieszczotliwie muskały mój dekolt i brzuch. Przeszywały mnie przyjemne dreszcze. Z tego co zdołałam zauważyć blondasek zdążył się już podniecić. Dyskretnym ruchem ściągnęłam z niego spodenki, na co on odpłacił się tym samym.Nie powiem "sprzęt" to on ma... Nie zaprzestając całowania mnie sięgnął ręką do szafki nocnej, z której wyjął paczkę prezerwatyw. Wyjął jedną i nasunął na już gotowego do pracy penisa. Pech chciał, że pękła. Sięgnął po drugą sztukę i trzęsącymi rękami zaczął otwierać, jego nerwy nie pomagały. Nie mogąc patrzeć jak się męczy, wyręczyłam go. Saszetkę otworzyłam zębami i jednym zwinnym ruchem ręki nałożyłam na Johny'ego, bo tak pozwoliłam go sobie nazwać,  kondom.
- Ile razy to robiłaś? - odezwał się zaskoczony moją zwinnością Moon.
- To był pierwszy. - zaśmiałam się. Chłopak odpowiedział mi cichym "wow" i kontynuował. W pewnym momencie osiągnął szczyt podniecenia, rozsunął moje nogi i delikatnie wszedł we mnie. Spojrzał w moje oczy jakby chcąc się upewnić, czy jestem pewna, że tego chcę. Chwyciłam jego szyję i przyciągając do siebie mocno i namiętnie pocałowałam. Austin zaczął wchodzić coraz głębiej poruszając się raz szybciej, raz wolniej. To było niesamowicie przyjemne, to też wydobywałam z siebie jęknięcia. Brązowooki słysząc wydobywane przeze mnie dźwięki uśmiechnął się dumnie i pocałunkami zatykał mi usta. Nie wiem ile czasu to trwało, ponieważ dla mnie czas się zatrzymał. W końcu mój ukochany doprowadził mnie do orgazmu. Co ciekawe udało mu się to za pierwszym razem i nic nie musiałam udawać. Chcąc czy nie chcąc jego członek spuścił się, a zmęczony blondasek opadł koło mnie. Starannie przykrył nas kołdrą i przytulił się do mnie. Zrobił to pierwszy raz. Zawsze przytulał mnie do siebie. Teraz było inaczej.
- Kocham Cię.  - pocałowałam go w czoło.
- Ja też Cię kocham. I... - przerwał podnosząc się.
- I...? - zapytałam zaniepokojona.
- Chcę żebyśmy mieli jasność. To nie był tylko seks... To był  akt miłości. - powiedział i pocałował moją dłoń.
-  Masz na myśli, że... - nie dał mi do kończyć.
- Tak. Mam na myśli, że to nie było "przeleciałem do widzenia"... Kocham Cię jeszcze bardziej... I wiesz co? - zapytał.
- Nie mam pojęcia. - wyznałam zgodnie z prawdą.
- Oszalałem na Twoim punkcie... Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem. - wyszeptał mi do ucha.
- Gdzie ja znajdę drugiego takiego jak Ty? - zapytałam kładąc głowę na jego klacie.
- Myślę, że nie będziesz musiała szukać... A odpowiedź brzmi nigdzie. Obiecaj mi coś.
- Zależy co. - zaśmiałam się.
- Wiem, że teraz młodzi jesteśmy... Ale jak skończymy liceum to zgodzisz się zostać moją żoną? - spytał o to z taką pewnością, że aż zachciało mi się płakać. Myślałam, że to tylko słowa rzucone na wiatr...
- Obiecuję. - zgodziłam się, a co tam.
- Chodźmy spać... Zmęczyłaś mnie. - zaśmiał się.
- Ach, jestem z siebie dumna. Dobranoc Austin. - powiedziałam i wtuliłam się w niego.
- Ally... Poczekaj... Co byś zrobiła gdybym...

********************************
Mam nadzieję, że się podoba i nie przesadziłam ;) 
Pozdrawiam Iza ;)

środa, 4 września 2013

Rozdział XIII - Only girl...

28 lipca, niedziela

#oczami Ally#

...Lisę!
- Witaj Ally. Jest Dez? - zapytała, a ja spojrzałam w górę.
- Wiesz, usiądź w salonie, a ja go zawołam. - powiedziałam i usadowiłam dziewczynę na kanapie. Pobiegłam schodami na górę.
- Skarbie, co tak długo!? - zawołał jak zwykle niecierpliwy Moon.
- Austin wstawaj! Alarm... Lisa przyszła! - krzyknęłam, a chłopak zerwał się z łóżka.
- Co mam robić? - pisnął.
- Zaczęłabym od zapięcia koszuli kochanie. - zaśmiałam się, a chłopak spłonął rumieńcem... - a potem możesz iść na dół i popilnujesz jej, żeby tu nie weszła, ok? - zapytałam, a blondyn kiwnął głową, na znak, że się zgadza. Pognałam do pokoju mojej przyjaciółki z nadzieją, że zastane tam rudowłosego przyjaciela.
- Ej Dez... - przerwałam widząc, że niebieskooki całuję Trish. Odczekałam chwilę, ale oni dalej nie przestawali.
- Na prawdę nie chcę Wam przeszkadzać, ale na dole jest Twoja dziewczyna matole! - krzyknęłam już zdenerwowana. Oni oderwali się do siebie, Patrici zaszkliły się oczy, a rudowłosy wyparował z pokoju i pognał na dół...

*kilka dni później*
Nadszedł dzień wyjazdu z L.A. Już jutro Austin ma urodziny... Co prawda odbędą się już w Miami, ale będą równie udane.
- Skarbie, jak siadamy w samolocie? - zapytał mnie Austin.
- Najchętniej siedziałabym z Tobą, ale nie mogę pozwolić, aby Dez usiadł z Trish... Wiesz, od tamtego dnia są jeszcze bardziej skłóceni niż zwykle... - powiedziałam przytulając mojego chłopaka.
- No właśnie Dez mi się żalił... A tak szczerze mówiąc... powinien uderzyć o radę do Ciebie... - zażartował Moon.
- Ooo... Fajnie wiedzieć... Sugerujesz mi coś? - udałam obrażoną i odeszłam z poważnym wyrazem twarzy. Wsiadłam do wielkiej maszyny i usiadłam koło mojej przyjaciółki.
- Jak się czujesz? - spytałam.
- A jak mam się czuć? Kocham faceta, który po pierwsze doprowadza mnie do szału, po drugie jest moim przyjacielem, a po trzecie... Co to miało być? A tak... MA DZIEWCZYNĘ! - wydarła się na mnie, a ja tylko podniosłam ręce w geście obrony.
- Ej... W cale nie mam dziewczyny... zerwałem z nią kilka dni temu, i kochasz mnie? - odezwał się Dezmond wyłaniając się jak gdyby nigdy nic z pod fotela.
- To ja może zostawię Was samych... - zaśmiałam się nerwowo i udałam się w stronę mojego chłopaka.
- Hej słońce... - chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się w ostatniej chwili.
- Dalej się gniewasz? - zapytał, a ja ledwo powstrzymywałam śmiech.
- Nie no co Ty... - wyszeptałam słodko.
- Więc mogę Cię pocałować? - nie dawał za wygraną, ale ja też nie zamierzałam się "dać".
- Jasne... - zaśmiałam się. Chłopak zbliżył się do mnie. Ja natomiast obróciłam głowę w ostatnim momencie, co sprawiło, że tylko musnął mój polik.
- Tak chcesz się bawić? - powiedział, a na jego twarzy pojawił się chytrze. Zaczęłam uciekać po samolocie. Nawet stewardessy nic wskórały. Chłopak dopadł mnie przy drzwiach oddzielających pokład z kabiną pilota. Przycisnął mnie do nich. Czułam bijące od niego ciepło, zapach jego perfum, serce, które wybijało piękny rytm... Najlepszy był jego oddech, tak delikatnie obtulał moją szyję i twarz.
- I co teraz? - zapytałam z uśmiechem.
- To. - wyszeptał i pocałował mnie. Nie był to taki codzienny całus... On przypominał  tego pierwszego... Ta namiętność, czułość, miłość... To coś czego nie można opisać... Nie ma miary na rozmiary w jakich Moon dostarcza mi tych uczuć.
- Kocham Cię... -  wyszeptałam. Czułam, że następne dni przyniosą coś, co może zaważyć nad moim losem.
- Ja Ciebie też kocham, ale bardziej. - usłyszałam w odpowiedzi.
- Gołąbeczki usiądziecie, czy wysiadacie? - zaśmiała się brunetka pracująca w liniach lotniczych.
- Już siadamy. - powiedziałam i pociągnęłam blondyna za rękę. Zajęliśmy miejsca. Nagle do głowy wpadł mi tekst piosenki. W pośpiechu wyjęłam kartkę i długopis. Blondyn przyglądał mi się z zaciekawieniem. Wręczyłam mu kartkę śmiejąc się z tekstu, który nie wiem dlaczego wpadł mi do głowy...:
La la la la La la la la La la la la La la la la Chcę żebyś mnie kochał, jakbym była wypasioną bryką. Ciągle myślał o mnie, robił to co lubisz. Więc chłopcze zapomnij o świecie, bo dzisiejszej nocy będziemy tylko ja i Ty. Chcę żebyś mnie o to błagał, a potem sprawię że przełkniesz własną dumę. Chcę żebyś sprawił bym czuła się jedyną dziewczyną na świecie. Jedyną, którą będziesz kochał. Jedyną, która zna Twoje serce. Jedyną dziewczyną na świecie. Jedyną, która jest dowódcą. Bo jestem jedyną, która rozumie, co robić byś poczuł się jak mężczyzna. Chcę żebyś sprawił bym czuła się jedyną dziewczyną na świecie. Jedyną, którą będziesz kochał. Jedyną, która zna Twoje serce. Jedyną...
Austin na początku miał wymalowane zdziwienie na twarzy, ale już po chwili zagościł na niej wielki uśmiech.
- Mmm, kuszące skarbie. - szepnął mi do ucha za co oberwał w ramie. Oboje zaśmialiśmy się.
- Skąd ten tekst? - zapytał.
- Hmm, może dla tego, że jesteś mega seksowny, przerwano nam dwa razy, a i przed chwilą namiętny pocałunek rozburzył mnie w środku? - wyszeptałam, po czym dodałam - tak właściwie to sama nie wiem.
- Nie poznaję Cię... - "wymruczał" brązowooki.

*5 godzin później*
- Cześ tato! - krzyknęłam wpadając do domu. Niestety nie dostałam odpowiedzi. Mojego ojczulka jak zwykle nie było... Nie tracąc czasu poszłam do łazienki i ogarnęłam się po podróży. Później włączyła Twetter'a. Pooglądałam trochę fotek z wakacji. Nie wiadomo kiedy zrobiła się 22:25. Ostatni dzwonek na zjedzenie kolacji. Zrobiłam kilka naleśników. W momencie kiedy smarowałam pierwszego dżemorem, usłyszałam głos taty:
- Ally, jesteś już? - zapytał.
- W kuchni! - krzyknęłam i zaczęłam zajadać kolację.
- Stęskniłem się. - przytulił mnie.
- Ja też. - odpowiedziałam.
- A właśnie... Gratuluję pani Moon. Wiedziałem, że tak będzie... - wybuchnął śmiechem.
- Taaatooo. Jaka Moon? Dla pana wiadomości Dawson. - oburzyłam się.
- Kwestia czasu, Allisiu... - wyszeptał, a ja cała poczerwieniałam.
- Miałeś mnie tak nie nazywać, a po drugie to ej! - zaczęłam wymachiwać naleśnikiem. No niestety dżem wylądował na tacie.
- Tak chcesz się bawić?! - odpowiedział mi tym samym. I tak zaczęła się wojna. Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek, wskazywał 23:15. Zerwałam się i pobiegłam do pokoju. Przypomniało mi się, że Państwo Moon wyjechali, jak zwykle w weekendy, i że Austiś za 45 minut skończy 18-ście lat. Wparowałam do łazienki i w pośpiechu starłam z siebie dżemik. Wskoczyłam w dość wyzywającą sukienkę, zrobiłam luźnego koka, pomalowałam się dość ostro. Dobrałam do tego wysokie, czarne szpilki.  Gotowa udałam się do domu chłopaka. A tata, tata na moje wyjście uśmiechnął się szyderczo i zrobił "brewki". Już po chwili byłam na miejscu. Korzystając z moich kluczy, które dostałam od Mimi, weszłam do domu. Została dokładnie minuta do północy. Weszłam do pokoju blondaska. Tak słodko spał. Zasiadłam do keyboard'u i zaczęłam śpiewać i grać dokończoną już piosenkę. Brązowooki zerwał się na równe nogi, ale grzecznie wysłuchał do końca.
- Co Ty tu robisz? - zapytał. Ale już po chwili spoglądając na mój wygląd jęknął: Co Ty tu robisz w nocy, tak ubrana... Testujesz mnie? Mmm...
Podeszłam do niego i szepnęłam:
- Wszystkiego najlepszego kochanie. Spełnienia marzeń, i żebyś miał wszystko czego tylko chcesz, czy tam pragniesz... Jak wolisz.
- Marzę o Tobie, Chcę tylko Ciebie... A pragnę... no cóż w tym momencie Ciebie, Twojego ciała... Hmm... Po prostu całej Ciebie.
- To brzmi jak zaproszenie. - zażartowałam, ale on chyba nie żartował.
- Najlepsze urodziny pod słońcem... bo tu jesteś... Mogą być jeszcze lepsze... - wymruczał i pocałował mnie namiętnie. Wspominałam już może, że miał na sobie tylko spodenki? Powoli zaczęliśmy się kierować w stronę łóżka... Kilka sekund później już na nim leżeliśmy... Tradycyjnie ja na dole. Moje myśli buzowały. Jednego byłam pewna... A mianowicie, że tego chcę... Chłopak delikatnie, zaczął rozpinać moją sukienkę. Czułam, że jest strasznie zestresowany. Był cały spięty i wtedy...
           
**********************
No i jest kolejny. Krótki, bo krótki, ale jest. Udało mi się go napisać. Co jakiś czas będę Wam robić takie niespodzianki. Mam nadzieję, że nie przesadziłam i Wam się spodoba. 
Pozdrawiam, Bella!

wtorek, 3 września 2013

Przepraszam Was bardzo, ale zawieszam bloga. Nie będzie to zawieszka, na typowych zasadach, a mianowicie jeśli mi się uda będę dodawać rozdziały... Spowodowane jest to szkołą...  będę siedzieć w szkole po 8, 9 (lekcyjnych) godzin dziennie... Czyli ciężko będzie mi pisać rozdziały... No chyba, że w weekendy, ale to też różnie bywa.  Mam nadzieje, że zrozumiecie i wybaczycie... Jedno mogę obiecać, nie opuszczam tego bloga, tylko zmniejszam ilość dodawania rozdziałów i ich częstość.
                                                         Przepraszam, pozdrawiam </3