niedziela, 22 września 2013

XIV - Czasami los wystawia nas na próbę...

29 lipca, poniedziałek   <czytaj na swoją odpowiedzialność>

Do pokoju weszła Mimi...
- Austin śpi... O matko... Przepraszam... - powiedziała nieco zawstydzona mama blondyna. Chłopak w pośpiechu zapiął moją sukienkę i ze mnie wstał.
- Mamo... Puka się. - wydukał cały czerwony. Zerknęłam ukradkiem na kobietę, która nie wiedziała za bardzo co robić. Nasze spojrzenia się spotkały i w momencie wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem. Moon obdarzył mnie przepraszającym uśmiechem, a już po chwili sam zaczął się śmiać.
- To może ja Was zostawię, a i Ally... Ślicznie wyglądasz. - moja "teściowa" opanowała się i wyszła.
- Chyba nie jest nam pisane... - zaśmiałam się.
- Który to już raz? Ale teraz nie wejdzie tu już nikt... - mówiąc to zbliżył się do mnie.
- O nie, nie. Teraz będziemy grzeczni. Daj mi jakąś piżamkę i idziemy spać. - wyszeptałam i szybko musnęłam jego usta.
- Eh... Dobrze. Jeszcze ślubu nie było, a ta już mnie ustawia. - drugą część zdania powiedział nieco ciszej.
- Słyszałam! - krzyknęłam wychodząc z pokoju.
- Też Cię kocham. - usłyszałam. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w moją dzisiejszą "piżamę" - składała się ona z dość "wyzywającej" bielizny i koszulki mojego chłopaka. Sięgała mi do połowy uda. Swoją drogą czy on sobie ze mnie żarty robi... Jakby nie miał innej koszulki... Kiedy byłam już gotowa do spania, pognałam jeszcze do kuchni aby napić się wody. Jak na złość zastałam tam mamę blondyna.
- Przepraszam Ally... - powiedziała kobieta zauważając moją obecność.
- Nie ma pani za co... To ja przepraszam. - zawstydziłam się.
- A Ty niby za co? Jesteście dorośli. Macie prawo robić co chcecie... A po za tym... - zacięła się.
- A po za tym, co? - dopytywałam.
- Ufam mojemu synowi, wiem, że jesteście odpowiedzialni... No i nawet się ucieszyłam. - kobieta lekko się zmieszała, a ja doznałam szoku.
- Nie rozumiem... - wyznałam zgodnie z prawdą.
- Jesteś naszą wymarzoną synową, cieszę się, że nakryłam mojego jedynego syneczka - zaśmiałyśmy się obie - z Tobą, a nie na przykład z tą, jak jej tam było Cassidy.
- Miło mi. Ale żeby była jasność... Do niczego po między nami nie doszło. - sprostowałam.
- Dziecko nie tłumacz mi się... Ale patrząc na Ciebie muszę stwierdzić, że Austy jest przebiegły i w niedalekiej przyszłości do czegoś między wami dojdzie. - mówiła uradowana kobieta. Dziwiło mnie jej zachowanie, ale okej.
- Jest pani wielka. - przytuliłam zdezorientowaną Mimi.
- Oj Ally... Jesteśmy rodziną, to tylko parę lat i będziemy formalnie. Mów do mnie mamo. - zaskoczyła mnie jej propozycja, no i fajnie wiedzieć, że nasi rodzice już planują nam ślub...
- Dobrze... Mamo. - dziwnie czułam się to mówiąc, no ale cóż. Uwielbiam tą kobietę i nie chciałabym aby się obraziła.
- Może idź już do niego bo się nie doczeka. - zaśmiała się blondynka.
- Dobranoc. - pożegnałam się.
- Dobranoc. - odpowiedziała i puściła mi oczko. Wbiegłam po schodach i weszłam do pokoju mojego blondaska.
- Nareszcie... Coś ty tyle czasu robiła? - zapytał.
- Wiesz... Twoja mama to gaduła... - myślałam, że padnę ze śmiechu jak zobaczyłam jego minę.
- Co? Dobra nie wnikam... - poklepał miejsce obok siebie. Weszłam na łóżko i położyłam się od ściany. Odwróciłam się tyłem do brązowookiego. Ten objął mnie ręką i położył głowę na moim ramieniu. Ja natomiast chwyciłam jego dłoń.
- Wiesz, że bez makijażu, taka naturalna jesteś jeszcze piękniejsza... - skomplementował mnie i zaczął delikatnie gładzić moje udo.
- A wiesz, że jesteś słodki? - odpowiedziałam odwracając się do niego przodem.
- Wiem... - pocałował mnie delikatnie w usta. Ja natomiast położyłam ostrożnie rękę na jego polik.
- Nasi rodzice planują nam ślub... - zaśmiałam się, kiedy chłopak oderwał się ode mnie.
- Serio? - zapytał rozbawiony.
- Mój tata mówi do mnie Pani Moon. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale to pięknie brzmi. Austin i Ally Moon. - rozmarzył się chłopak.
- A ja nie wiem czy będę chciała za Ciebie wyjść... - zaczęłam się z nim droczyć.
- Będziesz, będziesz... - zapewniał.
- Tak? - zapytałam.
- Mam Ci to udowodnić? - obdarzył mnie chytrym uśmiechem.
- Yhym. - zaryzykowałam. Blondyn podniósł się i pochylił nade mną. Najpierw wpił mi się namiętnie w usta, potem delikatnie głaskał odkryte części mojego ciała zastawiając na nich pocałunki. Za każdym razem czuła mrowienie. Chwycił mnie obiema rękami w tali i muskał mój obojczyk. Z czasem powoli położył się na mnie, co raz mocniej napierając na mnie, co było nawet przyjemne. Z czasem całkowicie zgraliśmy się i już po chwili to blondyn leżał na plecach. Usiadłam na nim okrakiem pochylając się nad klatką piersiową. Chłopaka przeszły ciarki i zaczął się cicho śmiać. Popatrzyłam na niego pytająco. Ten nic nie mówiąc odgarnął ręką moje włosy za ucho. W momencie zrozumiałam, że musiały go smyrać. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam mu w oczy. Zatonęłam. Po trzech minutach ogarnęłam się i musnęłam klatę brązowookiego. Zdziwił mnie bardzo jego stres, który z łatwością dało się wyczuć. Zaprzestałam wykonywanej czynności i lewą ręką chwyciłam dłoń Austina, a prawą zaczęłam wybijać rytm bicia mojego serca. Zdezorientowany Moon spojrzał na mnie niepewnie.
- Tak bije moje serce, a bije tylko dla Ciebie. Uspokój się, wszystko jest w porządku, robię to co chcę. Nie skrzywdzisz mnie. - wyszeptałam do jego ucha, on uśmiechnął się tak słodko, że aż zaparło mi dech w piersiach. W bardzo subtelny sposób obrócił się, sprawiając, że to ja byłam na dole. Powolnym ruchem zaczął zdejmować ze mnie koszulkę, pozostawiając na mnie tylko dolną partię bielizny. Czułym ruchem dłoni przejechał od mojej pachy w dół, przez co moje ciało pokryła gęsia skórka. Jego usta pieszczotliwie muskały mój dekolt i brzuch. Przeszywały mnie przyjemne dreszcze. Z tego co zdołałam zauważyć blondasek zdążył się już podniecić. Dyskretnym ruchem ściągnęłam z niego spodenki, na co on odpłacił się tym samym.Nie powiem "sprzęt" to on ma... Nie zaprzestając całowania mnie sięgnął ręką do szafki nocnej, z której wyjął paczkę prezerwatyw. Wyjął jedną i nasunął na już gotowego do pracy penisa. Pech chciał, że pękła. Sięgnął po drugą sztukę i trzęsącymi rękami zaczął otwierać, jego nerwy nie pomagały. Nie mogąc patrzeć jak się męczy, wyręczyłam go. Saszetkę otworzyłam zębami i jednym zwinnym ruchem ręki nałożyłam na Johny'ego, bo tak pozwoliłam go sobie nazwać,  kondom.
- Ile razy to robiłaś? - odezwał się zaskoczony moją zwinnością Moon.
- To był pierwszy. - zaśmiałam się. Chłopak odpowiedział mi cichym "wow" i kontynuował. W pewnym momencie osiągnął szczyt podniecenia, rozsunął moje nogi i delikatnie wszedł we mnie. Spojrzał w moje oczy jakby chcąc się upewnić, czy jestem pewna, że tego chcę. Chwyciłam jego szyję i przyciągając do siebie mocno i namiętnie pocałowałam. Austin zaczął wchodzić coraz głębiej poruszając się raz szybciej, raz wolniej. To było niesamowicie przyjemne, to też wydobywałam z siebie jęknięcia. Brązowooki słysząc wydobywane przeze mnie dźwięki uśmiechnął się dumnie i pocałunkami zatykał mi usta. Nie wiem ile czasu to trwało, ponieważ dla mnie czas się zatrzymał. W końcu mój ukochany doprowadził mnie do orgazmu. Co ciekawe udało mu się to za pierwszym razem i nic nie musiałam udawać. Chcąc czy nie chcąc jego członek spuścił się, a zmęczony blondasek opadł koło mnie. Starannie przykrył nas kołdrą i przytulił się do mnie. Zrobił to pierwszy raz. Zawsze przytulał mnie do siebie. Teraz było inaczej.
- Kocham Cię.  - pocałowałam go w czoło.
- Ja też Cię kocham. I... - przerwał podnosząc się.
- I...? - zapytałam zaniepokojona.
- Chcę żebyśmy mieli jasność. To nie był tylko seks... To był  akt miłości. - powiedział i pocałował moją dłoń.
-  Masz na myśli, że... - nie dał mi do kończyć.
- Tak. Mam na myśli, że to nie było "przeleciałem do widzenia"... Kocham Cię jeszcze bardziej... I wiesz co? - zapytał.
- Nie mam pojęcia. - wyznałam zgodnie z prawdą.
- Oszalałem na Twoim punkcie... Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem. - wyszeptał mi do ucha.
- Gdzie ja znajdę drugiego takiego jak Ty? - zapytałam kładąc głowę na jego klacie.
- Myślę, że nie będziesz musiała szukać... A odpowiedź brzmi nigdzie. Obiecaj mi coś.
- Zależy co. - zaśmiałam się.
- Wiem, że teraz młodzi jesteśmy... Ale jak skończymy liceum to zgodzisz się zostać moją żoną? - spytał o to z taką pewnością, że aż zachciało mi się płakać. Myślałam, że to tylko słowa rzucone na wiatr...
- Obiecuję. - zgodziłam się, a co tam.
- Chodźmy spać... Zmęczyłaś mnie. - zaśmiał się.
- Ach, jestem z siebie dumna. Dobranoc Austin. - powiedziałam i wtuliłam się w niego.
- Ally... Poczekaj... Co byś zrobiła gdybym...

********************************
Mam nadzieję, że się podoba i nie przesadziłam ;) 
Pozdrawiam Iza ;)

16 komentarzy:

  1. jezu zajebisty daj szybko next

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Kocham tego bloga i nie wiem czemu tak długo nie dodawałaś rozdziału!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuu... kocham twego bloga i ten rozdział także :) Ubustwiam każdy rozdział i ciebie :D <3 troche se poczekałam, ale warto :) jednak rozumiem, że masz dużo nauki...

    OdpowiedzUsuń
  4. BOOOSKI . CZEKAM NA NEXTA ! ZAPRASZAM DO MNIE ! : http://stealyourheart123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. SWIETNY <3333 tak długo czekałam na ten scenariusz i wchodzę tu codziennie i sprawdzam az w końcu jest !!! omg kocham cie i twoje blogi XD i oczywiście czekam na next :) - ally

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny scenariusz :) proszę o następny !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. wow Super rozdział mega boski naprawde dziewczyno KOCHAM CIĘ I TEGO BLOGA to najlepsze opowiadanie! Naprawde warto czekać na twoje rozdziały!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zarąbisty rozdział! Po prostu boski. Czekam z niecierpliwością na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. wow wow i jeszcze raz wow nawet nie chce myśleć co jeszcze wymyślisz pisz nexta .

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. aaaaaa megamegamega *.* proszę o nexta i to szybko !! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. KIEDY ROZDZIAŁ, PROSZĘ ODPISZ <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam Cię do Libster Awards
    Szczegóły na moim blogu :)

    http://you-can-come-to-me-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń