czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział VIII - Urodziny Lestera

5 lipca, piątek

#oczami Ally#
Wstałam dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Zegarek wskazywał godzinę 7:30. Zeszłam na dół, zrobiłam sobie śniadanie i poszłam się ubrać. Napisałam tacie kartkę, w której zawarłam życzenia urodzinowe oraz informację, że z okazji jego święta ja pracuję cały dzień w Sonic Boom'ie. Poprosiłam również o to, aby odebrał mnie o 17. Naturalnie to był pretekst, chciałam zwabić jubilata na urodzinową imprezę-niespodziankę. W drodze do sklepu zadzwoniłam do Cola z prośbą o przybycie na przyjęcie. Brunet oczywiście się zgodził. Pod drzwiami  Sonic'a czekał Austin obładowany dekoracjami. Nie wierzyłam własnym oczom. Spojrzałam na zegarek. Była 8:15. Ten blondyn, którego znałam nigdy nie wstałby przed 9 rano. Coś tu nie grało.
- Cześć ranny ptaszku. - zaśmiałam się.
- Hej... Otworzysz w końcu te drzwi?! - zapytał lekko podniesionym głosem. Dopiero wtedy spostrzegłam, że ma ciężkie przedmioty i długo ich nie utrzyma. Szybko wykonałam "rozkaz" przyjaciela i wpuściłam go do środka. Od razu wzięliśmy się do roboty. Jak zwykle puściłam muzykę na max'a. Zaczęliśmy od Bruno Marsa. Kiedy leciała piosenka "Marry you" zaczęliśmy śpiewać i wygłupiać się. W momencie moich piruetów spadłam z drabinki. Oczywiście refleks Moon'a nie zawiódł. Chłopak złapał mnie chroniąc przed zrobieniem sobie krzywdy. Wszystko okej, gdyby nie fakt, że w tej właśnie chwili weszli Trish i Dez. Musiało to nieźle wyglądać bo ich miny były dość dziwne. W sumie to ja też bym tak zareagowała. Idą sobie śmiejąc się, a tu nagle widzą najlepszych przyjaciół w pomieszczeniu pełnym balonów i serpentyn, w tle leci piosenka o oświadczynach, a chłopak trzyma roześmianą dziewczynę na rękach... Dwuznaczna  sytuacja. No po prostu świetnie, teraz to będziemy mieć przekichane. Austin odstawił mnie na ziemie. Spojrzał na mój wyraz twarzy i wybuchł śmiechem. Chwilę później dołączyła do niego pozostała dwójka. Właśnie tym sposobem cała nasza czwórka tarzała się po podłodze. Dokończyliśmy dekorowanie i udaliśmy się na obiad do pobliskiej restauracji. Zjedliśmy posiłek i każdy z nas poszedł się przebrać. Tylko ja pognałam do Sonic Boom'a. Dzień wcześniej przyniosłam sobie sukienkę i dodatki (bez sukienki). Naszykowałam się i czekałam na przyjaciół i gości. Jako pierwszy, ku mojemu zdziwieniu pojawił się Cole. Zaraz po nim przybyli De La Rosa i chłopcy. Przedstawiłam Born'a blondynowi i rudzielcowi. Odniosła wrażenie, że Moon nie polubił bruneta. Obaj zachowywali się strasznie nienaturalnie. O 16:45 w sklepie byli już wszyscy zaproszeni goście. Równo o 17 do Sonic'a wszedł mój tata. Wyskoczyliśmy z ukrycia i krzyknęliśmy:
- Niespodzianka! - jego mina była bezcenna. Złożyłam mu jeszcze raz życzenia i wręczyłam mój prezent. Inni poszli w moje ślady. Już po paru minutach zaczęła grać muzyka. Czas zacząć zabawę! Szkoda, że nie umiem tańczyć. Na szczęście jest jeden plus, przed urodzinami Trish Austin nauczył mnie wolnego...

#oczami Austina#
Bawiłem się nieźle. Nagle zaczęła lecieć wolna piosenka. Chciałem po prosić Allyson do tańca, niestety "pan idealny" mnie wyprzedził. Patrzyłem jak jakiś bufon kradnie moją małą. Bolało jak cholera. Stojąc tak i patrząc na zakochane pary poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Lestera.
- Austin, czemu się nie bawisz? Jest tyle pięknych dziewczyn na sali... - powiedział Pan Dawson.
- Może i jest, ale ta najpiękniejsza jest już zajęta... - odparłem.
- Jeśli Cię to pocieszy to nie lubię tego gościa, to ty zawsze będziesz moim ulubionym i wymarzonym zięciem. - stwierdził uśmiechnięty jubilat.
- Ale skąd Pan wiedział, że mówię o Ally? - spytałem nic nie rozumiejąc.
- Oj młodzieńcze... Myślisz, że nie widzę jak na nią patrzysz? Traktujesz ją jak królewnę, jesteś dla niej wsparciem w każdej sytuacji. Strasznie przypominasz mnie, kiedy byłem zakochany w swojej żonie... Kiedy mężczyzna locha kobietę, widać to od razu... - odpowiedział mi mężczyzna i zniknął z mojego pola widzenia. Chwilę później muzyka zgasła, a na scenę wszedł Dez. Oho będą problemy...
- Witam państwa mam na imię Dezmond i mam ciekawy film, który doda magi dzisiejszej imprezie. - żaden filmik nie przychodził mi do głowy, więc słuchałem dalej. - Zapraszam do mnie Pana i Panią Moon oraz Pana Dawsona. No, a teraz najważniejsze proszę o przygotowanie dwóch krzeseł przed sceną. - zakończył rudy przyjaciel, przynajmniej tak mi się wydawało.
- Austin i Ally, zapraszam do mnie. - powiedział opanowany niebieskooki - usiądźcie proszę, a państwo niech zajmą miejsca za nimi. - teraz to już byłem przerażony. Trish uruchomiła film, a ja zamarłem. Na ekranie pojawił się napis: "Kiedy rodziców nie ma w domu, to...". Nastąpiła przerwa, a rodzice popatrzyli na nas ze strachem w oczach. To co zobaczyłem na ekranie wywołało uśmiech na twarzach wszystkich zebranych z wyjątkiem Cola. Mianowicie mój genialny przyjaciel nagrał mnie niosącego śpiącą Allyson do swojego pokoju, a następnie to co działo się później, czytaj ja śpiący z przytuloną do mnie dziewczyną. Jakby komuś było mało na deserek puszczono moje "oświadczyny". Moja mamusia się popłakała, a tata i Pan Lester wypili nasze zdrowie. Ale Trish chyba było mało...
- Okej zapraszam teraz nasze gołąbeczki na parkiet. - no tego to się nie spodziewałem... Mus to mus... Wziąłem rozbawioną brunetkę za rękę, a DJ puścił "Marsz Mendelsona". Kiedy dotarliśmy na "parkiet" usłyszeliśmy głos Patrici:
- Moi drodzy państwo czas na pierwszy taniec!! - krzyknęła i już po chwili usłyszeliśmy  piosenka. Tańczyliśmy, spojrzałem w jej oczy i czas stanął, miałem wrażenie, że ona też czuje tą niesamowitą więź między nami i, że to wszystko jest tak samo magiczne dla niej. Może, to tylko wymysł mojej wyobraźni, ale mimo wszystko czułem, że dla niej skoczyłbym w ogień, że to tu i teraz liczy się najbardziej na świecie w tym momencie... No niestety coś, a raczej ktoś musiał to przerwać... Zobaczyłem wściekłego Born'a i to jak wychodzi... Inny by to wykorzystał, ale ja nie...
- Ally, Cole wyszedł z sali... Myślę, że jest zazdrosny... Zrozumiem jeśli za nim wybiegniesz. - wyszeptałem dziewczynie do ucha.

#oczami Ally#
Biegnąc za nim, czy nie... To pytanie chodziło mi po głowie... Postanowiłam, że kiedy piosenka się skończy wyjdę i zadzwonię do bruneta. Jak na razie liczyło się dla mnie to co jest teraz... Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Taniec z Austinem był taki, taki inny. Wolny z Colem dzisiaj i w tedy na randce nie może się równać do tego, który właśnie dobiegał końca... W tym było to "coś". Ale czemu? Tego nie wiem...Zostawię ten temat na później... Muzyka skończyła lecieć, podziękowałam blondynowi i wyszłam na zewnątrz. Zastałam tam Born'a.
- Czemu wybiegłeś? - spytałam stając na przeciwko niego.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że kochasz kogoś innego? - zapytał z żalem w głosie. Tego się nie spodziewałam.
- Ale... Ja nie rozumiem... Ja i Moon tylko się przyjaźnimy... - mówiłam jąkając się. Ta sytuacja mnie przerosła.
- Jasne... Skoro tak uważasz... - wyczułam w jego głosie, że nie wierzy. Już miałam odchodzić, kiedy brązowooki mnie zatrzymał.
- Nie kochasz go... Czyli zostaniesz moją dziewczyną? - zadając to pytanie zbliżył się do mnie.
- Ja... ja muszę to przemyśleć... - uciekłam do środka. No i co teraz? Chcę tego, czy nie...

#oczami Austina#
Słyszałem końcówkę rozmowy Born'a i Dawson. No świetnie, stracę ją... Muszę chociaż utrzymać przyjaźń... Nie zastanawiając się długo ruszyłem za brunetką. Na dole jej nie było, od razu pomyślałem o pokoju prób. Wbiegłem na górę i nie myliłem się. Allyson siedziała w koncie skulona. O dziwo płakała, nie rozumiałem tego. Wydawało mi się, że tego właśnie chciała. Nie pytając o nic podszedłem do niej i ją przytuliłem. Głaskałem ją po głowie czekając aż się uspokoi. Wziąłem ją na ręce i wyniosłem tylnym wyjściem. Zaniosłem ją do jej domu. Położyłem ją na łóżku i dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyna zasnęła. Delikatnie musnąłem jej usta i wyszedłem. Wróciłem do siebie i ze złości walnąłem pięścią w ścianę. Na całe szczęście nic sobie nie zrobiłem. Siadłem przy pianinie i napisałem swoją drugą piosenkę. Dokończyłem i poszedłem spać...
****************************
No hejo... xd muszę Wam zdradzić, że jestem uczuciowa... i pisząc ten rozdział płakałam w niektórych momentach... wiem, wiem to głupie xd ale taka już jestem... 13680430 - moje gg, jeśli ktoś ma jakieś pytania albo prośbę śmiało piszcie ;) nawet jeśli mnie nie będzie ;)
                                                                                                        Bella ;)

7 komentarzy:

  1. Przeszedłaś samą siebie popłakałam się czytając to z muzyką w tle "Seal" ;( Naprawdę piękny rozdział czekam na następny :)
    (Aliszja :D)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty Rozdział! :)
    Szczerze, to ja też płakałam...Mam tak samo jak ty...;*
    Czeekam Na Neexta. < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdzial <3
    Czekam na next
    z niecierpliwoscia

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny! Czytając to też miałam łzy w oczach... Pisz szybko next!
    Love ya

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Ja szczerze przyznam, że też chwilami płakałam <33 Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. o jezu, ta scena z Auslly - zajebiście ci to wyszło *___*
    To chyba jedno z najlepszych opowiadań o A&A ;3
    Czekam na kolejny, mam nadzieję, że będzie szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Scena z Auslly jest zajebista ;*

    OdpowiedzUsuń