poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział XI - Kochać...

26 lipca,  piątek

#oczami Ally#

Minęło już parę dni od naszego przyjazdu do L.A. Między mną, a Austinem panuje dziwna atmosfera. Już dawno przestaliśmy być tylko przyjaciółmi. Te dni były tak dziwnie kolorowe. Myślę, że dzisiaj przyszedł ten dzień... Czas wyznać mojemu najlepszemu przyjacielowi miłość. Większość ludzi zastanawia się, czemu nie obawiam się reakcji Austina, to tylko pozory. W środku trzęsę się jak mała dziewczynka. Odwagi dodaje mi tamten pocałunek. Nie był on moim pierwszym, ale był wyjątkowy. Co wydaje mi się ciekawe, to Moon mnie pocałował. Włożył w tego "causa" całego siebie. Sprawiał wrażenie jakby chciał to zrobić już wcześniej. Jego zachowanie wskazuje na to, że on też coś do mnie czuje... Może to tylko moja wyobraźnia, a mój blondasek już zawsze będzie traktować mnie jak siostrę? Jedyne czego jestem pewna, to to, że jeśli nie spróbuję, zawsze będę miała to "a gdybym".
- Ally idziesz z nami na plażę? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Trish, która już dobrze zna moją sytuację. Swoją drogą, zastanawia mnie, skąd wiedziała o pocałunku? Może Dez jej powiedział? A może domyśliła się tak jak mama Austina? Kiedy tylko zobaczyła mnie po weekendzie, wzięła mnie na bok i w prost zapytała, czy do czegoś między nami doszło. Chyba nie dało się nie zauważyć tych iskierek w naszych oczach, tych rumieńców na naszych twarzach, gdy niechcący spojrzeliśmy sobie w oczy. Wisienką na torcie był mój uśmiech. Oczywiście nie obyło się bez gadek o zabezpieczaniu się... Boże... W sumie całkiem fajnie było podniecić najlepszego przyjaciela. W głębi duszy chciałam, żeby nie wytrzymał... Nie rozumiem siebie. Pozornie grzeczna Allyson zmienia się w diablice. W sumie w tym roku kończymy 18 lat... Austin ma urodziny za dwa tygodnie...
- Ally, odpowiesz? - sprowadził mnie na ziemię już wkurzony głos przyjaciółki.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Jasne, że idę. - odpowiedziałam lekko rozmarzona.
- Więcej życia, mniej myślenia o blond włosym aniele. - zaśmiała się De La Rosa.
- Oj tam, oj tam. - rzuciłam wchodząc do garderoby. Ubrałam cytrynowy strój kąpielowy i zwiewną sukienkę. Gotowa udałam się na dół. Reszta już na mnie czekała. Przywitałam się z chłopakami i ruszyliśmy na plażę.

#oczami Austina#
Dziewczyny rozmawiały i nie zwracały na nic uwagi. Postanowiłem to wykorzystać i porozmawiać z Dezem.
- Jak mogłem nie dostrzec tego, że mam przy sobie taką dziewczynę? - zapytałem.
- Wiesz... Zdarza się. - zaśmiał się rudowłosy.
- Czemu aż tyle zajęło mi zakochanie się? - zadałem kolejne pytanie.
- Nie! - zaprotestował - to nie zakochanie Ci tyle zajęło, to poszło szybko... gorzej z uświadomieniem sobie swoich uczuć... - odpowiedział jakby to było oczywiste.
- Wow, Dez. To są na prawdę mądre słowa. - odparłem zdumiony.
- Jakie mądre słowa? - zapytała nagle Ally.
- Że za... - przerwał rudzielec widząc mój wzrok.
- Że zachód słońca jest piękni i warto go zobaczyć. - dokończyłem.
- Powiedzmy, że Wam wierzymy. - dodała Trish.
- Gdzie się rozkładamy? - spytałem.
- Myślę, że tutaj. - wskazała na miejsce przy palmie Patricia.
- Tak. Jest super. - zgodziła się Dawson. Zrzuciliśmy z siebie ubrania i pognaliśmy do wody. Bawiliśmy się świetnie. Po jakimś czasie zauważyłem, że Ally jest zimno. Cała dygotała.
- Chodź, idziemy na koc. - powiedziałem chwytając ją za rękę.
- Ja wyjdę, ale Ty nie musisz. - stwierdziła.
- Ale chcę. - skończyłem stanowczo. Obwinąłem dziewczynę ręcznikiem. Było strasznie gorąco, więc już po chwili leżeliśmy, opalając się. Brunetka smarowała swoje ciało filtrem.
- Austin... - oho, znam ten ton głosu - posmarujesz mi plecki? - zapytała z chytrym uśmieszkiem.
- Jasne. - odpowiedziałem udając niewzruszonego. Nalałem sobie kremu na ręce i położyłem na nagrzanych plecach przyjaciółki. Wsmarowywałem w jej aksamitne ciało. Starałem się być delikatny. Pamiętam jak mama kiedyś poprosiła tatę o to samo... on zaczął mocno wcierać filtr... Mamuśka odparła tylko: "zero romantyzmu". Czy nie warto traktować wybranki serca ja królową? Mimo, że ona nic do mnie nie czuje, ja zrobię dla niej wszystko. Całe szczęście, że nie widziała mojej miny...
- Skończyłem... - powiedziałem twardo.
- Okej. - odparła dziewczyna rozkoszując się słońcem. Ja natomiast niby przypadkiem włożyłem ręce z kremu do piasku.
- Kurcze... - rzuciłem licząc, że brunetka na mnie spojrzy. I zrobiła to.
- No to teraz Twoja kolej mała. - tym razem to ja uśmiechnęłam się chytrze. Ally o dziwo nie miała strachu w oczach. Byłem zmuszony wyciągnąć cięższe działo.
- Muszę poprosić Cię o nasmarowanie i pleców i brzucha, łącznie z klatą. - mówiłem pokazując mój wyrzeźbiony sześciopak. Już po chwili poczułem jej gładkie dłonie na moim ciele. Przeszły mnie ciarki. Jej delikatny dotyk obtulał każdy segment mojego brzucha.
- Myśll...eee, żee już...wystarczy... - wybełkotałem. Starałem się, ale nie wiem jak ona to robi, że wygrywa w tą grę.

#oczami Ally#
Wiem co Austin kombinował, ale się nie dałam.
- Wiecie co Wam powiemy? - przerwał moje rozmyślenia głos Deza.
- Nie. - odparliśmy jednocześnie z blondaskiem.
- Wyglądacie jak para, ba jak młode małżeństwo, które... - mówiła płynnie Trish.
- Które? - zapytał Moon. Jak ja miałam taki wyraz twarzy jak on, to masakra.
- Które ma ochotę na jedno. - wydusił śmiejący się Dezmond. De La Rosa nie była lepsza. Ja za to zrobiłam się czerwona jak burak. Rudowłosy przyjaciel podszedł do mnie i siadł z lewej strony. oddzielając mnie jednocześnie od blondyna. Patricia zaś zajęła miejsce po moje prawej stronie. Moi sąsiedzi pochylili się i szepnęli: "Szkoda, że nie widziałaś jak on pożera Cię wzrokiem." Ja puściłam do nich oczko i cała nasza trójka obdarzyła się gorącymi uśmiechami.
- Macie dzisiaj wolną chatę... - zaczęła Patricia.
- Tylką bądźcie grzeczni... - dokończył niebieskooki.
- Chodźcie na spacer... - rzuciłam wstając. Wygłupom i rozmową nie było końca. Dez wymyślił żeby zrobić wyścigi, ale nie takie normalne. Trzeba poruszać się jak dżdżownica. Ja i Trish zrezygnowałyśmy. O dziwo wygrał Austin. Niestety ten bałwan zapomniał o kremie i wyglądał jak piaskowy potwór. Pomogłam mu się umyć.
- O rety! To Austin Moon! - rozległ się pisk grupki dziewczyn. Nawet się nie obejrzałam, a już byliśmy otoczeni. Brązowooki rozdał kilka autografów.
- A to kto? - zapytała jedna czarnowłosa dziewczyna wskazując na mnie. Dopiero wtedy reszta zwróciła na mnie uwagę.
- To moja tekściarka, a zarazem najlepsza przyjaciółka. - mówiąc to blondyn mnie objął. Fanki zaczęły coś szeptać między sobą.
- Ty nie możesz być z nią! - krzyknęła jakaś blondynka.
- Ale my nie... - próbowałam tłumaczyć, ale to było na nic.
- No właśnie! Ona jest za brzydka dla Ciebie. - dopowiedziała zielonooka. Tylko cztery dziewczyny z tyłu stały cicho i się uśmiechały.
- Spokojnie oni nie są razem. Austin nie mógłby być z kimś takim. - mówiła dziewczyna, o której spokojnie można powiedzieć "plastik".
- Dla Waszej wiadomości ta o to Allyson Dawson jest najwspanialszą, najpiękniejszą i najbardziej uzdolnioną dziewczyną na świecie. Zazdrościcie jej i tyle. Nie możemy to patrzcie! - mówiąc to Moon pochylił się do pocałunku. Moje serce zabiło mocniej. Austin jednak zatrzymał się pół centymetra przed moimi ustami. Tym razem to ja nie wytrzymałam. Położyłam swoją rękę na jego szyi, zamknęłam oczy i przyciągnęłam go do siebie. I znowu poczułam jego ciepłe usta na swoich. Pocałunek był delikatny, ale z każdą sekundą stawał się bardziej namiętny. Postanowiłam przetestować chłopaka. Lekko rozwarłam swoje wargi i tak jak myślałam blondyn wykorzystał to. Delikatnie wsunął swój język do mojej buzi. Jednak mój "przyjaciel" zaskoczył mnie. Przysunął moje ciało bliżej swojego i objął mnie w tali. Oboje byliśmy w strojach kąpielowych, to też czułam bijące od niego ciepło. Już po chwili czułam, że unoszę się nad ziemię. Trzy minuty później chłopak opuszczał mnie. Całe zdarzenie dostarczyło mi niesamowitych wrażeń. Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Yhm... - otrzeźwiło mnie chrząknięcie De La Rosy. Dopiero teraz dostrzegłam, że fanki się rozeszły.
- No co...? Musieliśmy im dopiec... - skłamałam.
- Tak. To było konieczne. Nie mogłem pozwolić, aby jakieś pustaki obrażały Ally. - powiedział jeszcze jakby zaczarowany Moon. Przyjaciele patrzeli na nas z miną: " Kochacie się młotki". Wracaliśmy w kompletnej ciszy. Zebraliśmy rzeczy i udaliśmy się do domu. Zjedliśmy obiad i każdy udał się do swojego pokoju. Zadzwoniłam do taty i opowiedziałam mu o przygodach tutaj. Pominęłam tylko parę ciekawostek... Później zasnęłam. Obudziłam się o koło 20. Obeszłam dom dookoła i z lekkim stresem uznałam, że nastał najwyższy czas na zmianę czegoś w swoim życiu.

#oczami Trish#
Wyszliśmy z Dezem z domu. Postanowiliśmy iść na plażę. Rozłożyliśmy koc i usiedliśmy na nim.
- Co Ty o tym wszystkim sądzisz? - zapytałam.
- Ale o Austinie i Ally, czy o czym? - jak zwykle nic nie ogarniał...
- Nie o kosmitach idioto. - powiedziałam ironicznie. Mój przyjaciel zaczął udawać wyżej wymienionego stwora. Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Trochę się boje co oni tam będą robić... Szczególnie po dzisiejszych zdarzeniach... - wydukałam.
- Poradzą sobie... - Dez zaczął dziwacznie ruszać brwiami. - Tak na poważnie, to ten ich pocałunek był taki inny, magiczny... - zamyślił się niebieskooki.
- Czyli jaki? Wydaje mi się, że rzadko zdarza się taka miłość jak ich. - utonęłam w myślach. Jeszcze nigdy nie spotkałam dwojga ludzi, którzy tak się kochają, że nie zwracają uwagi na nic. Dla nich wady drugiej osoby nie istnieją.
- Ich usta są perfekcyjnie dopasowane, tak jakby wszech świat ustalił, że ta dwójka jest dla siebie stworzona. - wytłumaczył mi Dezmond.
- Widziałeś co Ally zrobiła? - zapytałam z szerokim uśmiechem.
- Nie, co?
- Przetestowała Austina... - zaśmiałam się.
- Jak to? - rudzielec jak zwykle nie ogarniał.
- Nie łapiesz... Tak jak Moon... - pokiwałam głową - Pamiętasz grę w butelkę? My wymyśliłyśmy, że kiedy serce podpowiada, że chłopak jest właściwy, podczas pocałunku rozchylimy usta...
- I co to niby daje...? - dopytywał przyjaciel.
- Allyson zrobiła ten numer z Colem, a on nic. Natomiast Austin... wsunął swój język i możesz sobie jak badał jej buzię... - ostatnie słowa wypowiedziałam z lekkim obrzydzeniem.
- To dla tego się tak przyssali... - załapał wreszcie Dez.
- Zauważyłeś jak ona na niego działa? Robi z nim co chce... - mówiłam rozbawiona.
- No Dawson przy nim do grzecznych nie należy... - teraz i on miał rację. Mimo późnej pory poszliśmy do wody.

#oczami Austina#
Siedziałem, a właściwie leżałem na kanapie w salonie. Nagle koło mnie usiadła zestresowana Ally. Nie powiem, wystraszyłem się.
- Coś się stało? - zapytałem i lekko się podciągnąłem.
- Nie. Tak. Nie wiem. Po prostu mnie słuchaj i nie przerywaj. - teraz to już byłem przerażony. Skinąłem głową dając jej znak, że może zacząć.
- Zawsze byłeś i będziesz moim najlepszym przyjacielem. Od pewnego czasu czuję, że po między nami coś się zmieniło. - miałem wrażenie, że trzęsę się jak mała dziewczynka... - Z Colem było mi dobrze. Ale tylko dobrze, czegoś mi brakowało. - świetnie teraz będzie mówić o boskim Born'ie. - wspomniałam Ci, że z nim zerwałam, ale nie powiedziałam dlaczego i kiedy. Zrobiłam to po naszym pierwszym pocałunku. Nie z poczucia winy, czy dlatego, że podchodzi to pod zdradę. Mój powód był całkiem inny. - wydawało mi się, że skończyła.
- Jaki? - spytałem.
- Miałeś nie przerywać! - krzyknęła. Szczerze? Nie wiem co w nią wstąpiło.
- Uświadomiłam sobie, że kocham kogoś innego. - wypowiadając te słowa usiadła na mnie okrakiem. Nie ukrywałem zdziwienia, ale podobało mi się to.
- Kocham to jak odgarniasz grzywkę, sposób w jaki uśmiechasz się i patrzysz jak coś Ci się podoba. Uwielbiam rano Twoją obecność w łazience. To w jaki sposób mnie dotykasz, całujesz doprowadza mnie do stanu zwanego "odpłynięciem". Chcę codziennie czuć Twoje usta na moich. Pragnę dzień w dzień budzić się przy Tobie lub w Twoich objęciach. To jak próbujesz ukryć, że Cię podnieciłam...robisz to tak słodko. Ubóstwiam to jak się peszysz. Wiem, że dla Ciebie mogę być tylko przyjaciółką, ale chcę żebyś to wiedział: Kocham twoje wady i zalety. Po prostu kocham Cię.  - skończyła, a mnie zatkało. Mówiła to tak płynnie. Rozpierało mnie szczęście. Bałem się, że ucieknie. Ale nie. Ona dalej tu była.
- Przepraszam. Muszę to zrobić. - powiedziała i wpiła się w moje usta. Odwzajemniłem jej pocałunek. Czułem jak cała drży. Bała się. Całowała bardzo delikatnie, z czasem namiętniej. Obróciłem się. Teraz to ja byłem na górze. Wyprostowałem ręce i oparłem się na nich tak aby jej nie przygnieść.
- Ja też Cię kocham... Jesteś tą jedyną i to z Tobą chcę spędzić resztę życia. Wyszeptała mojej Ally do ucha.
- Na zawsze razem? - spytała brunetka.
- Razem do  śmierci i po śmierci. - odpowiedziałem i musnąłem ustami jej szyję. Czułem jak przeszły ją ciarki. Wiedziałem co to oznacza... czuły punkt. Jest jeden sposób na sprawdzenie tego czy się nie mylę. Ale nie tutaj. Dez i Trish wrócą i pomyślą sobie bóg wie co.
- Słyszałem coś o budzeniu się koło mnie... Da się zrobić. - zaśmiałem się i wziąłem dziewczynę na ręce. Postawiłem ją dopiero w moim pokoju.
- No to idź się naszykuj do spania. Jak będziesz gotowa, spotkamy się tutaj. - wskazałem na łóżko i słodko się uśmiechnąłem. Wziąłem prysznic, umyłem zęby i w samych bokserkach wskoczyłem pod kołdrę. Chwilę później przyszła Ally. Wyglądała rozkosznie. Dziewczyna położyła się koło mnie. Na początku leżeliśmy sztywną - w końcu pierwszy raz nie musimy się hamować. Po niedługim czasie rozluźniliśmy się. Dziewczyna położyła głowę na moim nagim torsie. Pocałowałem ją. I znowu sytuacja się powtarza, nawet nie wiem jak to się stało, że leżałem na dziewczynie. Dopiero wtedy przypomniałem sobie cel przybycia tutaj. Odkleiłem się od brunetki i zacząłem delikatnie muskać i ssać na zmianę szyję i obojczyk dziewczyny. I miałem rację. Ally co jakiś czas jękała z rozkoszy. Mi to sprawiało niesamowitą radość. Po jakiś 15 minutach przestałem i położyłem się na plecach koło Allyson.
- Co to było? - spytała brązowooka z lekkim uśmiechem. Dalej mocniej łapała oddech.
- To było trzy w jednym - test, wyczucie i próbka tego, co Cię ze mną czeka. - powiedziałem dumnie. Dawson przytuliła się do mojej nagiej klaty i "myziała" mnie ręką. Takim o to sposobem ta kobieta jednego dnia uszczęśliwiła mnie i szybciej niż tabletki nasenne uśpiła mnie...

****************
Rozdział napisany na Chorwacji ;) Mamy Auslly ;) Mam nadzieje, że nie przesłodziłam... ;)
                                                                                          Pozdrawiam Iza ;)

12 komentarzy:

  1. Matko ten rozdział jest ZAJEBISTY!!!*_* Jak najszybciej dodaj kolejny bo oszaleje<3

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteś świetna nie genialna juz sama nie wiem co pisze plisss pisz szybko kolejne...

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG tak to najlepse scenariusze o Austinie i Ally jakie czytalam ! Jestes swietna :)
    ally

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskiiii
    Auslly <3
    Czekam z niecierpliwoscia na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział Zajebisty..^^
    Ahh, ile ja cię czasu męczyłam żebyś go przepisała, czyż nie? ;)
    Czekam na Next! < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh super rozdział. Serio jesteś jedną z lepszych blogerek jakie czytałem. Więcej takich rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  7. WoW... amm... zaczęłam czytać niedawno tw blog i nie mogłam się doczekać aż dodasz kolejny i się doczekałam i nie zawiodłam, warto jest czekać, a zwłaszcza na taki rozdział
    p.s. za każdym razem kiedy czytam tw post to słucham piosenki "love divine" -seal z tw jednego z rozdziałów kiedy Austin i Ally tańczyli razem

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za odpowiedź. A mam dla ciebie pytanie zadane przez moją siostrzenicę która lubi czytać twój blog, tylko nie ma konta. Więc pytała się czy Austin w twoim opowiadaniu ma taki sześciopak, który ledwo widać, czy taki już naprawdę wyrzeźbiony i który dobrze widać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu pytanie od mojej siostrzenicy :]
      Czy Austin oprócz dobrze zbudowanego brzucha [sześciopaku] ma równie dobrze zbudowaną klatę?

      Usuń
    2. Tak ma klatę i też ma sześciopak ;d jest to jego atutem i czymś co kocham, ale nie jest najważniejsze. Odpowiadając na pytania zobacz zdjęcie Ross'a bez koszulki z 2013 - tak to wygląda ;)

      Usuń