*Oczami Ally*
Watching every motion
In my foolish lover's game
On this endless ocean
Finally lovers know no shame
Turning and returning
To some secret place inside
Watching in slow motion
As you turn around and say:
Take my breatch away
Take my breath away
Watching I keep waiting
Still anticipating love
Never hesitating
To become the fated ones
Turning and returning
To some secret place to hide
Watching in slow motion
As you turn to me and say
My love
Take my breath away
- Kocham Cię. - szepcze. Opuszkami
palców przejeżdżam po jego twarzy, a ustami muskam ucho.
Przenoszę usta na jego wargi, a on wbija się w nie. Całuje
namiętnie przelewając na mnie swoją miłość. Jego dłonie
wędrują pod moje włosy, a po chwili swobodnie przemieszczają się
po całych moich plecach. Nieśmiało rozwieram swoje usta, a Austin
wkłada do nich język. Palcami wybijam rytm bicia jego serca. Lewa
ręka blondyna obejmuje mój kark a prawa zjeżdża do pośladków i
subtelnie je głaszcze i ściska. Odrywam się od jego ust. Po
pomieszczeniu odbija się mój poszarpany oddech. Nagły przypływ
odwagi sprawia, że popycham brązowookiego na pościel , a swoje
nogi umieszczam po dwóch stronach jego ciała. Nachylam się nad
nim. Moje włosy łaskoczą go, a usta błądzą po jego szyi. Moon
całuje moje lewe ucho, a jego dłonie wędrują po mym ciele.
Ściągam jego koszulkę i pocałunkami zjeżdżam na klatę. Na
skórze chłopaka pojawia się gęsia skórka. Kiedy jestem w
okolicach pępka, blondasek ujmuje moją twarz w dłonie i przybliża
do swojej. Namiętnie łączy nasze wargi i języki. Pozbawia mnie
mojej sukienki i opuszkami palców przejeżdża po moim prawie nagim
ciele. Całuje moją szyję, przechodzi na ramiona i ściąga zębami
ramiączka od biustonosza i atakuję pocałunkami moje ramiona.
Przestaje trzeźwo myśleć i błądzę po oblamówce jego spodni.
Dłonie Austina krążą wokół rozpięcia mego biustonosza, całuje
me usta i powoli go rozpina. Bielizna odstaje od piersi, a chłopak
dwoma palcami zdejmuje ją. Pozbywam go spodni i napieram swoim kroczem na jego. Austy opuszkami palców bada moje piersi. Jedną ręką kreśli wzorki na moich plecach, a drugą zakreśla kółka wokół moich sutków. Obsypuje cały mój dekolt pocałunkami. Moje skutki twardnieją a z lekko rozwartych ust wydobywają się jęki. Smukłe palce wkradają się pod oblamówkę bokserek chłopaka. Moon popycha mnie więc ląduję na łóżku. Moje ciało obsypywane jest pocałunkami. Blondyn zaczyna od nóg i pnie się w górę. Całuje okolice dolnej partii bielizny. Widać po nim, że jest już nieźle podniecony. Tracę nad sobą kontrolę. Staję się m okra. Moja klatka piersiowa unosi się i upada miarowo. Serce bije mi jak szalone. Pocieram nosem poliko chłopaka i zginam nogę w kolanie, tak że napięta na jego krocze. Ściągam jego bokserki. Ściskam jego przyrodzenie i przejeżdżam palcem wskazującym od podstawy w górę. Językiem gładzę dolną wargę Austina, który zabiera moje donie i splata je ze swoimi. Delikatnym ruchem głęboko we mnie wchodzi. Zaciska swoje ręce na moich, językiem masuje mój. Porusza rytmicznie biodrami. Po ciele rozchodzą się fale przyjemnych dreszczy. Cała płonę. Kolana stają się miękkie, a jęki uciekają w prost do jego ust. Uczucie mnie ogarniające jest nie do opisania. To staje się jak uzależnienie narkotykowe - chcesz więcej , więcej i więcej. Wypycham biodra szukając więcej kontaktu. Ręce umieszczam na jego ramionach. Mój ukochany pogłębia i przyspiesza swoje ruchy. Idealnie wpasowujemy się w swoje ciała. Z jego ust wydobywają się dźwięki rozkoszy. Całuje moją szyję i przenosi się do ucha.
- Koch...och. Kocham...Cię. - ledwo wypowiada te słowa po czym przyspiesza. Przechodzą mnie fale rozkoszy. Oczy zamykają się, a usta otwierają szerzej. Wbijam paznokcie w jego plecy. Wiję się pod nim. Uczucie mnie ogarniające jest czymś niesamowitym. Jego przyjaciel wbija się we mnie głęboko. Łapczywie łapiemy powietrze. Jego usta napierają na moje... Jestem coraz bardziej przyciskana do łóżka. Wyginam plecy w łuk, pchnięcia drażnią mój najczulszy punkt. Boskie fale rozkoszy rozlewają się po moim ciele. Szczytujemy razem. Nasze ciała nieruchomieją. Moja ręka uderza w szafkę nocną i zrzucam lampkę nocną. Roztrzaskuje się, ale my nic sobie z tego nie robimy. Próbujemy uregulować oddechy i opadamy na pościel. Przykrywamy się kołdrą i trwamy w ciszy.
#Oczami narratora#
- Co poszło? - wybuchnął śmiechem Anthony.
- A kto to wie. - rozbawiona Liby ledwo stała na nogach.
- Polewamy! - krzyknęli równocześnie Mike i Arthur.
- WOJ BĘDĄ WNUKI HEJ! - Dasty zaśpiewał doprowadzając wszystkich do śmiechu.
#Oczami Austina*
Kiss me out of the bearded barley
- Kochanie...? - odezwała się Ally.
- Tak? - spytałem.
- Dlaczego Ty i Louis się nie dogadujecie? - tego pytania obawiałem się najbardziej. Ale to kobieta mojego życia... Nie mogę mieć przed nią tajemnic. Westchnąłem.
- Louis miał wtedy 16 lat... ja 15. Kiedy mój kuzyn wracał w późnych godzinach do domu był świadkiem gwałtu na koleżance z klasy, w której był zakochany. Nikomu prócz mnie nie wyznał tego co widział, a i mnie zakazał mówić o tym komukolwiek. Ale ja nie mogłem tak tego zostawić. Pomagałem jej z całych sił. Miesiąc po tym zdarzeniu, kiedy zawitałem w jej drzwiach okazało się, że popełniła samobójstwo. Jak się potem okazało zostawiła list pożegnalny. Napisała w nim, że była w ciąży oraz, że mnie pokochała. Od tej pory, Lou zazdrości mi każdej dziewczyny i oskarża mnie o odbicie mu Blanki. Ja jestem zły o to, że nic z tym nie zrobił, że jej nie próbował ratować... Wiesz co jest najgorsze? To, że tym gwałcicielem był jego najlepszy przyjaciel...
- O Boże... Tak mi przykro Austin. Nie powinnam była pytać... - brunetka przytuliła się do mnie.
- Nie, jest okej. - odpowiedziałem i wtuliłem ją w siebie jeszcze bardziej.
- A czy Ty ją... - ucięła nagle.
- Kochałem? - Ally kiwnęła głową.
- Nie. - pocałowałem ją w czoło. Chwilę później już spała. Mam niesamowite szczęście, że pojawiła się w moim życiu. Tak łatwo jej nie wypuszczę... Już jutro czeka nas ważny krok przód...
Wigilia... Cudowny, magiczny dzień. Dla mnie miał podwójne znaczenie. Tak to dzisiaj mam zmienić swoje życie. To dzisiaj okaże się czy moje wybory są słuszne. Spojrzałem na słodko śpiącą obok mnie brunetkę i lekko się uśmiechnąłem. Ucałowałem ją w polik i wyszedłem z łóżka. Ubrałem się szybko i popędziłem na dół. Ku mojemu zdziwieniu nie zastałem nikogo w kuchni. Zabrałem zmiotkę wróciłem do pokoju. Pozbierałem roztłuczoną lampkę i zszedłem na dół.
- Koch...och. Kocham...Cię. - ledwo wypowiada te słowa po czym przyspiesza. Przechodzą mnie fale rozkoszy. Oczy zamykają się, a usta otwierają szerzej. Wbijam paznokcie w jego plecy. Wiję się pod nim. Uczucie mnie ogarniające jest czymś niesamowitym. Jego przyjaciel wbija się we mnie głęboko. Łapczywie łapiemy powietrze. Jego usta napierają na moje... Jestem coraz bardziej przyciskana do łóżka. Wyginam plecy w łuk, pchnięcia drażnią mój najczulszy punkt. Boskie fale rozkoszy rozlewają się po moim ciele. Szczytujemy razem. Nasze ciała nieruchomieją. Moja ręka uderza w szafkę nocną i zrzucam lampkę nocną. Roztrzaskuje się, ale my nic sobie z tego nie robimy. Próbujemy uregulować oddechy i opadamy na pościel. Przykrywamy się kołdrą i trwamy w ciszy.
#Oczami narratora#
- Co poszło? - wybuchnął śmiechem Anthony.
- A kto to wie. - rozbawiona Liby ledwo stała na nogach.
- Polewamy! - krzyknęli równocześnie Mike i Arthur.
- WOJ BĘDĄ WNUKI HEJ! - Dasty zaśpiewał doprowadzając wszystkich do śmiechu.
#Oczami Austina*
Kiss me out of the bearded barley
Nightly, beside the green, green grass
Swing, swing, swing the spinning step
You wear those shoes and I will wear that dress.
Oh, kiss me beneath the milky twilight
Lead me out on the moonlit floor
Lift your open hand
Strike up the band and make the fireflies dance
Silver moon's sparkling
So kiss me
Kiss me down by the broken tree house
Swing me upon its hanging tire
Bring, bring, bring your flowered hat
We'll take the trail marked on your father's map
Oh, kiss me beneath the milky twilight
Lead me out on the moonlit floor
Lift your open hand
Strike up the band and make the fireflies dance
Silver moon's sparkling
So kiss me
Swing, swing, swing the spinning step
You wear those shoes and I will wear that dress.
Oh, kiss me beneath the milky twilight
Lead me out on the moonlit floor
Lift your open hand
Strike up the band and make the fireflies dance
Silver moon's sparkling
So kiss me
Kiss me down by the broken tree house
Swing me upon its hanging tire
Bring, bring, bring your flowered hat
We'll take the trail marked on your father's map
Oh, kiss me beneath the milky twilight
Lead me out on the moonlit floor
Lift your open hand
Strike up the band and make the fireflies dance
Silver moon's sparkling
So kiss me
- Kochanie...? - odezwała się Ally.
- Tak? - spytałem.
- Dlaczego Ty i Louis się nie dogadujecie? - tego pytania obawiałem się najbardziej. Ale to kobieta mojego życia... Nie mogę mieć przed nią tajemnic. Westchnąłem.
- Louis miał wtedy 16 lat... ja 15. Kiedy mój kuzyn wracał w późnych godzinach do domu był świadkiem gwałtu na koleżance z klasy, w której był zakochany. Nikomu prócz mnie nie wyznał tego co widział, a i mnie zakazał mówić o tym komukolwiek. Ale ja nie mogłem tak tego zostawić. Pomagałem jej z całych sił. Miesiąc po tym zdarzeniu, kiedy zawitałem w jej drzwiach okazało się, że popełniła samobójstwo. Jak się potem okazało zostawiła list pożegnalny. Napisała w nim, że była w ciąży oraz, że mnie pokochała. Od tej pory, Lou zazdrości mi każdej dziewczyny i oskarża mnie o odbicie mu Blanki. Ja jestem zły o to, że nic z tym nie zrobił, że jej nie próbował ratować... Wiesz co jest najgorsze? To, że tym gwałcicielem był jego najlepszy przyjaciel...
- O Boże... Tak mi przykro Austin. Nie powinnam była pytać... - brunetka przytuliła się do mnie.
- Nie, jest okej. - odpowiedziałem i wtuliłem ją w siebie jeszcze bardziej.
- A czy Ty ją... - ucięła nagle.
- Kochałem? - Ally kiwnęła głową.
- Nie. - pocałowałem ją w czoło. Chwilę później już spała. Mam niesamowite szczęście, że pojawiła się w moim życiu. Tak łatwo jej nie wypuszczę... Już jutro czeka nas ważny krok przód...
*Następny dzień*
Wigilia... Cudowny, magiczny dzień. Dla mnie miał podwójne znaczenie. Tak to dzisiaj mam zmienić swoje życie. To dzisiaj okaże się czy moje wybory są słuszne. Spojrzałem na słodko śpiącą obok mnie brunetkę i lekko się uśmiechnąłem. Ucałowałem ją w polik i wyszedłem z łóżka. Ubrałem się szybko i popędziłem na dół. Ku mojemu zdziwieniu nie zastałem nikogo w kuchni. Zabrałem zmiotkę wróciłem do pokoju. Pozbierałem roztłuczoną lampkę i zszedłem na dół.
- Ola Boga. Co to się stało? - na schodach wpadłem na babcie.
- No potrzaskało się jakoś. - zawstydziłem się.
- Jakoś. - po domu rozbiegł się jej perlisty śmiech kobiety - Nie o tym mówię.
- To o czym? - zdziwiłem się.
- Masz dwie różne skarpetki, bokserki na spodniach i koszulkę na lewą stronę. Co z Tobą? - wybuchnęła śmiechem a ja spojrzałem w dół. O kurcze co za siara.
- Ja... kurcze. - odbiegłem do łazienki. Wróć. - Proszę babciu zrób coś z tym. - oddałem staruszce zmiotkę i wróciłem do łazienki. Przebrałem się i spojrzałem lustro.
- Uspokój się. Raz, dwa trzy. Wdech. Raz, dwa, trzy. Wydech. Jesteś facet czy baba? - mówiłem do siebie.
- Schizofrenik. Wyłaź! - krzyknął Lou. Opuściłem łazienkę i wszedłem na schody. Co jeśli się zbłaźnię? Co jeśli mnie wyśmieje? A jeśli tak się wystraszę, że nic nie powiem? Cała rodzina będzie mieć ze mnie ubaw. Świetnie.
- Auuuusttttiiiiiiiiiinnnnnnnn! - wydarła mi się mama do ucha.
- Czemu krzyczysz? - zapytałem lekko zirytowany.
- Wołam Cię od pięciu minut. Chcę przejść. Zejdź na Ziemię blondi. - zaśmiała się. Dobra trzeba się czymś zająć. Zrobię sobie herbatę! Co powinienem zrobić najpierw? Jak uczynić to chwilę wyjątkową? Kurcze myśl.
- Wystarczy. - odezwała się babcia.
- Co? - mało inteligentny ja.
- Słodzisz tą herbatę czwarty raz. - kobieta podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła. - Gorączki nie masz. Nic nie rozumiem.
*Godzina 16*
Czułem, że moje serce wali tak szybko jak jeszcze nigdy. Ręce zaczęły się pocić, a oczy przebiegały nerwowo po wszystkich zebranych. Język kołkiem stanął mi w gardle. Nie umiałem wydusić z siebie żadnego słowa. Czułem na sobie świdrujące spojrzenia rodziców. Obawy rosły z minuty na minute coraz bardziej. Bałem się odpowiedzi, bałem się, że nie jest na to gotowa. Bałem się, że nie darzy mnie tak potężnym uczuciem jak ja ją. Gdyby nie fakt, że od tego zależy moje dalsze życie uciekłbym z płaczem jak mały zagubiony chłopczyk i przytulił się do mamy. Czy ktoś już kiedyś umarł podczas oświadczyn? Nie? To ja będę pierwszy. Klękam na jedno kolano, drżącą ręko wyciągam pudełeczko...
- Allyson Dawson, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - wstrzymałem oddech.
- Auuuusttttiiiiiiiiiinnnnnnnn! - wydarła mi się mama do ucha.
- Czemu krzyczysz? - zapytałem lekko zirytowany.
- Wołam Cię od pięciu minut. Chcę przejść. Zejdź na Ziemię blondi. - zaśmiała się. Dobra trzeba się czymś zająć. Zrobię sobie herbatę! Co powinienem zrobić najpierw? Jak uczynić to chwilę wyjątkową? Kurcze myśl.
- Wystarczy. - odezwała się babcia.
- Co? - mało inteligentny ja.
- Słodzisz tą herbatę czwarty raz. - kobieta podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła. - Gorączki nie masz. Nic nie rozumiem.
*Godzina 16*
I feel it in my fingers
I feel it in my toes
Love is all around me
And so the feeling grows
It's written on the wind
It's everywhere I go
Oh yes it is …
So if you really love me
Come on and let it show
Oh …
Czułem, że moje serce wali tak szybko jak jeszcze nigdy. Ręce zaczęły się pocić, a oczy przebiegały nerwowo po wszystkich zebranych. Język kołkiem stanął mi w gardle. Nie umiałem wydusić z siebie żadnego słowa. Czułem na sobie świdrujące spojrzenia rodziców. Obawy rosły z minuty na minute coraz bardziej. Bałem się odpowiedzi, bałem się, że nie jest na to gotowa. Bałem się, że nie darzy mnie tak potężnym uczuciem jak ja ją. Gdyby nie fakt, że od tego zależy moje dalsze życie uciekłbym z płaczem jak mały zagubiony chłopczyk i przytulił się do mamy. Czy ktoś już kiedyś umarł podczas oświadczyn? Nie? To ja będę pierwszy. Klękam na jedno kolano, drżącą ręko wyciągam pudełeczko...
- Allyson Dawson, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - wstrzymałem oddech.